Długi weekend
Zacznę od tego, że Krewetce, Hanutowi, Paskudnikowi, czy jak tam jeszcze jest ten stwór przez rodziców nazywany- nic po moim kleszczyku nie było. Mi też nic nie jest, a od tamtego czasu złapałam jeszcze jednego. Tym razem jednak został ze mnie wyrwany łapami mamy, uzbrojonymi w dwuczłonowe metalowe ustrojstwo, zanim zdążył się najeść, zatruć i odpaść. Trzymał się mocno, ale mamy determinacja zwyciężyła i szybko został spłukany w rodzicowym nocniczku.
Pewnie nie wiecie co to nocnik… Ja też nie wiedziałam jak się nazywa to coś, gdzie rodzice porzucają swoje siuśki i to grubsze, ale dzięki Krewetce poznałam to słowo. Nocnik to takie krzesełko z dziurką, na którym się siada jak chce się dokonać zrzutu, przez jakieś 15 minut bawi się z którymś rodzicem, po czym się wstaje i zrzuca to, co ma być zrzucone na dywan. Czasem, jeśli się Krewetka zagapi i nie zdąży wstać, zrzut ląduje W nocniku, czemu towarzyszy śmiech i bicie brawa. Jak mniemam druga opcja jest bardziej preferowana…
Ale nie o nocniku miało być dzisiaj, tylko o długim weekendzie. Jestem uradowana po czubek ogona, bo zapowiada się on świetnie. Jutro idziemy na działkę, gdzie będzie mnóstwo żarełka, dużo bezsierściowców, żarełko, świeże powietrze, żarełko, trawka i słoneczko i Harris. I żarełko oczywiście. A szczęście me zwiększa się z każdą chwilą, bo dziś pada. Jest więc duża szansa na to, że jutro też uświadczę tego cudu na swoim futerku! Nie wiem tylko czemu rodzice patrzą na niebo ze zgrozą i zastanawiają się czy kiszkę ziemniaczaną można mrozić…
Potem piątek- wprawdzie tata idzie do pracy, ale jest duża szansa, że będziemy u drugich dziadków, a tam jest Luna! Przyjechała w niedzielę i już dziś się trochę pobawiłyśmy. Eh…szczenięce lata się przypominają. Te podgryzania ogonów i uszu, gryzienie jednego kijka, mimo iż na podwórku jest ich pełno... I to wszystko powtórzymy w piątek! Potem niestety będzie mniej wesoło, bo rodzice jadą do pracy, ale oznacza to, że albo pójdę do dziadków, gdzie jest Luna, albo do dziadków, gdzie jest Harris. Tak czy siak będzie świetnie, choć pewnie będę tęsknić za moimi bezsierściowcami.
Zaczynamy jutro. Trzymajcie łapy, żeby wszystko poszło tak, jak się chodzi najwygodniej! A ja już niedługo postaram się Wam naszczekać jak było.