Archive for styczeń, 2009

30
sty

Golden Retriever i choroba rodziców

   Posted by: admin    in randki kobiet 50 lat

Golden Retriever i choroba rodziców

Golden Retriever przy świecach

Już prawie skończyły się smutne dni, z czego Wasz goldenek (czyli ja) ogromniasto się cieszy. Zapytacie pewnie czemu „smutne”, skoro byłam na tyle grzeczna, że nawet tatuś to zauważył i chwalił mnie często? Ano odpowiem Wam, moi kochani bezsierściowcy- te dni były smutne, bo najpierw mama, a potem i mama i tata byli chorzy. A żaden Golden Retriever nie lubi, jak jego rodzice chorują, bo:

  • bolą nas kuperki od ciągłego leżenia w łóżku i ogrzewania nóg rodziców;
  • bolą nas języczki od całowania rodziców na pocieszenie;
  • bolą nas nieużywane w czasie rodzicielskiej choroby zabawki;
  • bolą nas nieodbyte spacery, bo rodzice mają siły tylko na tyle, abyśmy na dworze zdążyli się wysiusiać i… to grubsze;
  • bolą nas nie zjedzone przysmaczki, bo rodzice w czasie choroby nie chcą nam podawać łap, ani robić innych rzeczy, za które to pieski dostają nagrody;
  • i bolą nie wyjedzone z lodówki kąski, bo rodzice nie mają zbytniej ochoty na jedzenie i nie mają czym się dzielić. A one są tam biedne i samotne i opuszczone i…;
  • bolą nas uszy, bo rodzice wydają z siebie głośne, nieprzyjemne dźwięki (za to noski są zadowolone, bo rodzice rzadziej smrodzą się tymi mydłami, żelami, sztyftami i innymi dziwnymi „ami”);
  • i bolą nas serduszka, jak widzimy, że rodzicom wcale nie jest przyjemnie, mimo iż robią to, co lubią najbardziej- wylegują się i nic nie robią;

Na szczęście- jak to pisałam wcześniej- te smutne dni prawie się skończyły. Rodzicom zostało już tylko wydawanie dziwnych dźwięków, odpuścili sobie natomiast nieustanne moczenie się w czasie leżenia. Wylegują się dalej, ale krócej niż dłużej, ale to raczej nie jest pozostałość po chorobie, bo mieli to przed nią. Chodzimy już na krótkie i dłuższe spacerki, wyjadamy smaczne kąski z lodówki, wracamy do tarmoszenia zabawek i podawania łap. Jest coraz lepiej. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do pełnej aktywności, bo coraz trudniej mi utrzymać mój kuperek we względnym spokoju. On chce brykać i fikać. A rodzice nie lubią jak on sam (bez ich nadzoru) bryka i fika, bo to ponoć nie jest dla mnie dobre (dysplazja u psów). Muszą więc szybko pomóc mi spożytkować energię w inny sposób- dla własnego dobra, żeby nie musieli się martwić o moje zdrowie. Bo gdybym ja też zachorowała i kolejne parę dni spędziła w ich łóżku na wydawaniu dziwnych dźwięków, to rodzice martwiliby się, tak jak ja martwiłam się o nich. Lepiej im tego zaoszczędzę!

Golden Retriever patrzy w okno

Golden Retriever stałosię!

Stałosię!*

* wyraz „stałosię” wymawiamy kładąc akcent na „ło”, czyli wymawiamy (akcent zaznaczony podkreśleniem): „stałosię. Wyraz ten pochodzi ze staro-psio-łacińskiego i oznacza to samo, co „stało się”, tylko wyraża sobą większą goldenkowość. Tłumaczenie wg słownika polsko-psiego: „Hau!”.

Golden retriever romantycznie

Może nie do końca stałosię samo, może nie do końca tak, jakbym ja- Golden Retriever chciała i może nie całkiem w tym momencie, w którym powinno, ale stałosię. Chciałam tego bardzo, ale nigdy nie wychodziło zbytnio. A zawsze myślałam sobie, jak będzie świetnie, gdy w końcu się stanie. Jak będzie miło i fajnie. Golden Retriever’owo

Bo to, że dotychczas tego nie było miało bardzo duże konsekwencje. Na przykład jedzenie do miski rzucano mi jak psu! Ale nie tylko. Tata odwracał się do mnie tyłem, gdy go witałam na dwóch łapkach. Miało to jeszcze inne różne skutki, ale to już przeszłość. Dlaczego? Ponieważ stałosię.

Teraz nie będzie już jak kiedyś. Zresztą- to jest chyba oznaka tego, że dorastam, a wręcz jestem coraz starsza i niechybnie dążę ku inwalidztwu i niedołężności. Jak moja mama teraz (chora jest). Stwierdziłam, że mój wiek chyba do czegoś mnie zobowiązuje, jako Golden Retrievera. Że czas się ustatkować, przestać szaleć. Czas znaleźć pracę, założyć rodzinę i zbudować dom… Znowu się rozpędziłam.

Jestem grzeczna!

A przynajmniej mój tata tak stwierdził. A wiecie pewnie, że mojego tatę ciężko zadowolić. To znaczy- mi jest ciężko, mama sobie jakoś swoimi sposobami radzi. Tata zawsze jest dla mnie dość krytyczny, mimo iż mnie kocha (nawet o tym nie wie, ale tak jest!). A teraz powiedział, że jestem grzeczną dziewczynką.

Golden Retriever ze swoim Panem

Złożyło się na to wiele czynników.

Przestałam mu przeszkadzać w czasie, gdy on pracuje, albo się bawi.

Jako, że mama jest chora, to chodzimy na spacery całkiem sami. On, zawsze jak wychodzimy z domku, wzdycha i mówi „I co ja mam z Tobą zrobić? I co ja się z Tobą mam? Jak mogło do tego dojść? A moje życie było takie piękne…” i tak aż do końca trasy. Zrozumiałam wreszcie, że tata w ten sposób pokazuje jak bardzo tęskni za mamą w czasie tych spacerów. Postanowiłam więc udawać, że mnie nie ma, aby mu się spokojnie myślało. Tata zrobił się nagle bardzo zadowolony. Stałosię!

Dodatkowo mówi, że teraz potrafię utrzymać kuperek w jednym miejscu. On większość dnia trzyma swój kuper w jednym miejscu, więc wymaga tego samego ode mnie. A jestem Golden Retriever! Mi nie jest tak łatwo! Teraz jednak, jak już mogę wchodzić na łóżko, to jest mi wygodnie i nic mi więcej nie potrzeba. Oczywiście poza wieczornymi długimi spacerami. Stałosię!

Umiem także już bardzo dużo poleceń (niektórymi się już chwaliłam wcześniej). Umiem siad, leżeć, czeszemy, stój, zostań, zaczekaj, odejdź, uciekaj, daj spokój, NALA!, przychodzę na zawołanie, wychodzi mi chodzenie na smyczy i wiele innych. Całkiem nieźle wychodzi mi też przynieś. Tyle, że zwykle nie wiem, co mam  przynieść, więc wracam z niczym. Stałosię!

Tata jest też niezwykle zadowolony z tego, że zostawiam coś, co właśnie jem na komendę „zostaw”, albo „FE!”. Ostatnio na przykład dwukrotnie ze smakiem próbowałam szamać szkło i zostawiłam, gdy tata prosił. Całe szczęście, bo szkło jest niebezpieczne. Przynajmniej tata tak twierdzi. Jak tam nie zauważyłam, aby szkło robiło groźne miny, albo próbowało mnie zaatakować. No, ale wypuściłam. Stałosię!

Wszystko to sprawiło, że tata stwierdził, że jestem grzeczna i że chyba powoli może mnie zaakceptować i tolerować. Widzę, że poczciwy staruszek stara się mną opiekować i próbuje być dla mnie dobry. Mimo, że to już ani pamięć ani sprawność nie ta, to dla mnie się stara. Daje mi coś dobrego, rozmawia ze mną i przychodzi, abym dała się mu głaskać. Woła mnie, a ja muszę przychodzić, chce ciągle bawić się moimi zabawkami. Męczy mnie o spacery. Uśmiecha się do mnie i chwali mną przed ludźmi. Nie daje mi spokojnie spać, bo kładzie się koło mnie. Chce, abym za nim chodziła ciągle. Nie daje mi spokoju. Zalewa mnie miłością, że aż się topię. Głaskanie, szkolenie, przysmaki, przytulanie, spacer, głaskanie, szkolenie, przysmaki, przytulanie, spacer, głaskanie, szkolenie, przysmaki, przytulanie, spacer…

Mimo iż nie wypada w tym wieku, to… Ja chcę być niegrzeczna!

Golden Retriever z pięknym uśmiechem

Strona 1 z 512345