Archive for styczeń, 2013

31
sty

W kolejnym roku

   Posted by: Nala    in Hauchiwum

Dawno nic do Was nie szczekałam. Mało tego- dawno nawet nie zaglądałam do swojego pamiętniczka. Nasz plan dni i nocy uległ wielkiej zmianie i tak jakoś ciężko nam pogodzić wszystkie przyjemności z obowiązkami. Często musimy dokonywać trudnych wyborów (np. na co poświęcić te całkowicie wolne 10 minut w ciągu dnia) i tak jakoś mój pamiętniczek został rzucony w kąt. Oczywiście nie dosłownie, bo nikt komputerkiem rzucać nie zamierza (no chyba, że tatuś, bo wtedy musieliby kupić nowy, czego tata bardzo chce), aczkolwiek faktycznie stoi on w kącie pokoju. Komputer, nie tata 🙂 Ale wiedzcie, że przez ten czas wszystko u nas było ok, jeśli można pominąć szczekanie rodziców i Krewetki. Ale nikt w łóżku choroby nie przeleżał- nie mieli na to czasu. Wprawdzie Krewetka dwa dni czuła się naprawdę źle, więc zamiast iść do babci- babcia przyszła do nas. Odzyskanie krewetkowych sił szybko jednak spowodowało powrót do utartych już schematów.

Pomijając jednak chorobę mojej bezsierściastej części rodziny- miniony okres był fajny. Przywitaliśmy Nowy Rok huczną imprezą, z bezsierściowcami, głośną muzyką, a nawet dymem (spokojnie- z wytwornicy) i światłami. Ja tam trochę się bałam tego dnia, ale moja rodzinka bawiła się przednio i dbali, żebym się czuła dobrze, mimo tych stresujących odgłosów. A potem ni stąd ni zowąd Krewetka skończyła 3 latka i znów byli bezsierściowcy i szamanko. I raptem wszyscy zaczęli się zastanawiać, jak czas szybko mija. Dopiero co witałam tą dziwną, nieruchliwą istotkę w naszych progach, a tu już minęło tyle czasu. I to czasu pełnego zmian. Szczególnie właśnie po Krewetce ten upływ czasu widać- po tym jak dorośleje i każdego dnia uczy się czegoś nowego. A my wszyscy razem z nią. Krewetka staje się prawdziwym ludziem. I to z gatunku tych średniozłośliwych. Potrafi się ze mną bawić, po czym zachce jej się wsadzić mi łapę do paszczęki, więc po prostu to robi. Albo stwierdza, że już dość psiego odpoczynku i wybudza mnie z pięknego snu o Szariku zdeptaniem ogona. Rodzice starają się interweniować, ale nie zawsze udaje im się odgadnąć niecne zamiary potworka przed wprowadzeniem ich w życie. Zresztą- oni chyba mają nawet gorzej ode mnie, bo ze mną Krewetka się nie kłóci, a dodatkowo- oni nie mogą się schować przed atakiem bestii za fotelem, bo są zbyt duzi. W normalnym stadzie taki krewetkowy osobnik już dawno zostałby wydalony. Ale wiecie- nasze stado nigdy normalne nie było, a dodatkowo wszyscy byśmy za tym osobnikiem wyli do księżyca. Bo mimo wszystko-jest wspaniałym towarzyszem. I takim kochanym i słodziutkim… Kiedy czegoś chce 😉

Ale nic to. Kończyć muszę, bo mama coś tu gada, że do pracy jutro idzie i mam już ten komputer zwolnić i iść spać. Ale zapomniała, że jeszcze na dworze nie byłam, więc poczekam aż zaczną zasypiać i wtedy się przypomnę. Eh- ja też się czegoś uczę od Krewetki… Złośliwości 😉 Trzymcie się kochani!

Strona 1 z 11