Archive for październik, 2008

30
paź

Psi kibelek

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Psi kibelek

Dokonałam dzisiaj szokującego odkrycia. Nie było ona ani miłe, ani przyjemne, ani ładne, ani smaczne. Było więc ono zupełnie nie goldenkowe. Ale już piszę o co chodzi.

Tak pięknie dziś od rana niebo siusiało, więc postanowiłam wyciągnąć moich rodziców na spacer. Ponieważ niezbyt im się chciało, to powiedziałam im, że sami mogą wybrać miejsce, do którego pójdziemy, byle byśmy poszli. Jak można było się spodziewać– wybrane miejsce znajdowało się bardzo blisko domku. I choć było tak blisko, to okazało się, że nigdy tam nie byłam.Tym bardziej ochoczo ruszam w stronę trawki, kładę na jej skrawku pierwszą z moich łapek (jeszcze nie wiem ile ich mam, ale ta na pewno była pierwsza) i… ojej! Coś mazistego się do niej przykleja, wchodzi między paluszki i tam zostaje. Zaciekawiona spoglądam na mą łapkę, a tam…fuj! Całkiem duże, całkiem świeże i całkiem niesprzątnięte psie gówienko. Pomyślałam o tym biednym pieseczku, który nie miał rodziców, przyszedł tu sam i nie  miał kto po nim posprzątać. Biedak musiał się bardzo wstydzić, że zostawia tu to po sobie. Żeby był jeszcze tutaj, to może rodzice by się nim zajęli, ale go nie ma, więc nic nie możemy dla niego zrobić. Zasmucona podniosłam pyszczek znad łapki i spojrzałam na resztę trawki. A tam- psia kość! Kupka na kupce! Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z ogromu zła na świecie. Tyle moich starszych, młodszych, większych i mniejszych sióstr i braci nie ma rodziców! Nie ma domków, dobrego jedzonka, nikt po nich nie posprząta… Smutno mi jeszcze bardziej.

Golden retriver na liściach

Tylko dlaczego rodzice przyprowadzili mnie do kibelka bezrodzicowych, biednych piesków? Pewnie, żeby mi pokazać jak ja mam dobrze u nich, bo ponoć ludzie lubią czuć czyjąś wdzięczność. Zadałam im więc to pytanie, a oni tylko się uśmiechnęli i powiedzieli, że jestem małym, kochanym, bardzo wrażliwym i głupiutkim jeszcze Golden Retriever’em. Po zażądaniu wyjaśnień- wyjaśnili:

1. Nie przyprowadzili mnie tu celowo (zatem nie chcieli ujrzeć ogromu mej wdzięczności)

2. To nie jest kibelek bezrodzicowych piesków

3. Większość tych piesków ma rodziców, którym po prostu nie chce się sprzątać

No i teraz to ja już nic nie rozumiem… Cały czas myślałam, że jest tak: Wy, ludzie, macie swoje kibelki w domkach i jak już coś zrobicie to spuszczacie wodę i to wszystko znika. My, pieski, nie umiemy siadać na wasze kibelki, bo nam się pazurki ślizgają. Mamy więc kibelki zastępcze na podwórku, gdzie po całej „akcji” rękami rodziców, zaopatrzonymi w cieniutką, przezroczystą sierść wymienną, kupka znika w koszu na śmieci. Wydaje się to logiczne, prawda? A tu się dowiaduję, że niektórzy właściciele piesków nie spłukują ich kupek. Czy to oznacza, że swoje kupki też zostawiają w kibelkach? Przecież po którymś razie kibelki się zapełnią. I co wtedy? Wysypują się na resztę łazienki? Fuj!!! I potem pewnie ich pieski wdeptują w to wszystko, tak jak ja wdepnęłam dzisiaj w pozostałość po innym piesku. To obrzydliwe!!!

Golden Retriever

Chyba niektórych ludzi trzeba nauczyć zasad kultury. Szkoda, że pieski nie potrafią same po sobie posprzątać, bo pokazałyby swoim właścicielom jak powinno się postępować. No i nie musiałyby się za nich wstydzić!

27
paź

Golden Retriever portret

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Golden Retriever portret

Witajcie kochani!

Nie zgadniecie co się stało! Zostałam zdjęta z podobizny… yyYYyy… to znaczy z tej podobizny zdjęli mi… ??? … no psia kość! Zostałam narysowana! Chciałam zabłysnąć moją znajomością słów, a wyszło jak zawsze. No nic- w każdym razie chciałam się Wam pochwalić, że ktoś mnie narysował. Moja ciocia to zrobiła. Ta od Luny. Zawsze myślałam, że rysowane są tylko piękne kobiety, albo ktoś naprawdę ważny. No i w sumie wszystko się zgadza: jestem kobietą, jestem piękna i jestem ważna. No, przynajmniej dla moich rodziców! Wiecie jak bardzo się ucieszyłam? Ogromnie! Poczułam się jeszcze ładniejsza i jeszcze kochańsza! Cudowne uczucie. Życzę Wam, żebyście też kiedyś zawiśli na ścianie. To znaczy, żeby ktoś Was narysował i powiesił ten rysunek na ścianie, by wszyscy mogli go podziwiać. Tak jak zrobili to moi rodzice. To znaczy- oni tylko mnie powiesili, yyy- rysunek powiesili, a zrobiła go ciocia. Ten rysunek… Eh, aż wysłowić się nie mogę przez to podekscytowanie… HEJ! Wreszcie jakieś mądre słowo mi wyszło! Teraz to czuję się ładniejsza, kochańsza i mądrzejsza. A wszystko to przez moją ciocię, której jestem bardzo wdzięczna. Jeśli to czytasz ciociu, to chciałabym Ci w tym miejscu ogromnie podziękować, a rysunek zamieszczam w galerii, żeby wszyscy mogli go podziwiać. Aha- jakby jednak nie miał Was kto narysować, to chętnie pożyczę moją ciocię. Tylko musicie ją później oddać!

Golden Retriver portret

rys.: Joanna Chmielecka

Jeszcze jedno czym chciałam się Wam dzisiaj pochwalić: wczoraj poznałam nową koleżankę. Ma na imię Daisy i jest czarną Labradorką. Ja jak wiecie jestem prawie bielutkim Golden Retriever’em! Moi rodzice, w tajemnicy przede mną, umówili się na wspólny spacerek z jej rodzicami. Na początku nie wiedziałyśmy, jak mamy się bawić, bo ona ma dopiero 14 tygodni, a ja jestem już całkiem duża (nie wiem ile tych tygodni mam, ale na pewno więcej), ale potem jakoś zaczęłyśmy sobie radzić. Nauczyłam ją kopać dołki, a ona mnie… yyyYYYyyy… na razie nic, ale spotkamy się jeszcze i wtedy pokaże mi coś ciekawego. Przy kopaniu dołków piaseczek znów tak cudownie przyklejał się do mojej sierści i noska. Do sierści Daisy nie chciał się kleić, bo miała krótką, za to w zupełności zadowolił się jej noskiem. Śmiesznie z nim wyglądała. Mama mówiła, że całkiem przypomina teraz diabła tasmańskiego. Nie wiem, co to jest ten diabeł, ale chyba coś fajnego, bo mama się uśmiechała, głaskała ją długo i pozwoliła dawać sobie buziaki. Poczułam się troszkę zazdrosna, ale potem pomyślałam sobie, że nie mam o co. Wprawdzie mama poświęca teraz uwagę jej, a nie mi, ale Daisy zaraz sobie pójdzie, a mama zostanie ze mną. W końcu to MOJA mama. Dobrze, że chociaż tatuś pozostał mi wierny i rzucał piłeczkę tylko mi. Wprawdzie Daisy tez biegła ze mną, ale przecież nie po to, żeby ją łapać (bo wtedy biegłaby szybciej), tylko po to, żeby zobaczyć co robi się z piłką po fazie lotu. Myślę, że zdążyła zobaczyć o co chodzi i niedługo tez będzie się tak bawić ze SWOIM tatą.

Labrador Retriever

Strona 1 z 612345...Ostatnia »