Archive for luty, 2012

26
lut

Hura!

   Posted by: Nala    in Hauchiwum

Nie szczekałam do Was od wielu dniów i nocy. A dni te i noce były przeróżne. Czasem ciepłe, tak że się psu wiosna przypominała. Czasem tak mroźne, że łapy krócej niż zwykle chciały ziemi dotykać, bo bały się przymarznięcia do niej. I chciały obrosnąć dodatkowym futerkiem, ale futerkowi też najpewniej było za zimno i się gdzieś schowało odmawiając współpracy. I w sumie dobrze, bo te mroźne czasy szybko przeminęły, a teraz tylko grzałabym się niemiłosiernie, czekając aż to ponadprogramowe futerko w końcu odpadnie.

Kiedy na pozadomiu zrobiło się trochę mniej mroźnie- spadł śnieg i, o Szariku!, nie topniał od razu, tylko leżał sobie, dając naszej rodzince mnóstwo cudownej zabawy i czasu spędzonego wspólnie. Bo rodzice, jak zobaczyli tą cudowną białość– rzucili pracę, ubrali Krewetkę i siebie ciepło, wzięli sanki (tak, te nie w kształcie kota) i mnie i wylegli na dwór. Były pościgi, tarzania w śniegu, rzucanie śnieżkami, poślizgi, lepienie bałwana i wiele innych cudowności. Póki leżał śnieg, wychodziliśmy codziennie. Fakt, że potem rodzice siedzieli nad robotą w nocy, dłużej niż zwykle i potem byli jeszcze bardziej niewyspani, ale przynajmniej wszyscy mieliśmy uśmiechy na pyskach.

Śnieg już niestety stopniał i mocno obawiałam się, że znów wszystko wróci do czasobraku rodziców. Na szczęście, wraz ze zniknięciem śniegu, zniknęło też wiele z rodzicowych obowiązków. Mówią, że skończył się karnawał, więc spędziliśmy właśnie pierwszy od dawna weekend razem! I to w jakim stylu! Byliśmy u cioci i wujka i małego, cudownego bezsierściowca w Poznaniu (fakt, że po drodze rodzice załatwiali jakieś sprawy związane z pracą, a ja musiałam czekać sama w samochodzie, bo Krewetkę to oczywiście wzięli ze sobą… Ale i tak było warto), a zaraz po powrocie znów się udzielali towarzysko, bo były imieniny dziadka. No a potem, jak już znaleźli się w domku, zasiedli do pracy tylko na chwilkę. Podsłuchałam połową ucha, że gorący okres się kończy…

A teraz siedzę tu i hałcham dla Was, więc rzeczywiście chyba wreszcie rodzice trochę odżyją i zajmą się porządnie nami. I będą mnie dopuszczać do komputerka częściej, a opuszczać rzadziej. Tego mi życzcie, a ja idę się miziać, bo mama ma wolne ręce, hehe 🙂

Strona 1 z 11