Golden Retriever wymagania
Jeśli czytacie mój pamiętniczek, to wiecie, że jestem bardzo kochanym i śliczniutkim pieskiem i niektórzy z Was pewnie chcieliby mieć takiego samego w swoim domku. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale moja Pani kazała mi dokładnie opisać moje wymagania dotyczące domku. Mówiła coś, że każdy rozważny się wtedy rozmyśli? Nie rozumiem dlaczego ktoś miałby się rozmyślić, bo jestem naprawdę kochaniutka. I nie rozumiem kto to jest ten rozważny, ale moi Państwo z pewnością nie są, bo mnie mają i bardzo kochają, za co i ja bardzo kocham ich!
A co do wymagań?? Nie mam żadnych! Wszystko mi pasuje! Ja tylko muszę być z ludźmi. Dużo! I muszą mnie kochać i pieścić. Też dużo. A ja wtedy okazuję im swoją przyjaźń. Często bardzo energicznie, bo przecież uczuć nie można ukrywać! I nie wyróżniam nikogo- no, tylko rodziców, bo oni są ze mną najwięcej i dają przysmaki, ale kocham też: babcię i drugą babcię, i dziadka i drugiego dziadka i Lunę i Tropa i siostry mojego taty i siostry mojej mamy i ich dzieci i inne dzieci, spotkane na dworze i ich rodziców też i tego pana, co wychodzi na dwór z takim fajnym ratlerkiem i ratlerka i inne pieski na dworze i ich panów i ich panie i ludzi bez piesków i piesków bez ludzi i nawet tego pana, co to dzisiaj pił moje ulubione piwko pod sklepem i się nie podzielił! Więc jak można nie kochać mnie? Lub też jak można się mnie bać? Zupełnie tego nie rozumiem. Pani wprawdzie tłumaczyła mi, że jak ludzie widzą szybko podbiegającego dużego psa, to się boją, że on ich ugryzie. No ok., ale przecież ja podbiegam, żeby się przywitać, z uśmiechem na buźce i machającym ogonem. Macham z daleka i bardzo energicznie, żeby na pewno wiedzieli, że nie chcę ich ugryźć (po co miałabym to robić? Ludzie nie są smaczni, ble!), a niektórzy i tak się boją. A ja przecież nawet duża nie jestem! Ale nie zrażam się i nadal witam się z każdą napotkaną osobą- w końcu niektórym sprawia to radość, prawie tak dużą jak mi, a ja lubię, kiedy ludzie są radośni! Pamiętam tylko, że nie mogę skakać na ludzi, bo jesteście bardzo słabi i moglibyście się przewrócić. Pani tłumaczyła mi to dość długo, aż w końcu zapamiętałam. Przecież nie chcę nikogo skrzywdzić, bo Was kocham, prawda?
Tak teraz sobie pomyślałam, że moi Państwo bardzo dużo czasu poświęcili na tłumaczenie mi różnych rzeczy. Nauczyli mnie paru, a paru kategorycznie zabronili robić. I jakby zastanowić się nad tym, to wcale nie poszło im tak łatwo, jakby to można było spodziewać się po Goldenku i złościli się na mnie. Ale teraz żyjemy już prawie w harmonii. Ja wiem, że nie mogę nic ściągnąć ze stołu, za to dostaję potem jakiś smaczny kąsek do miski. Nie wtaczam się z rana na posłanie rodziców (chyba, że nie widzą, hehe), a oni schodzą do mnie i miziami się długo. Pani powiedziała, że przy takiej małej cholerze, jak ja, najważniejsza jest konsekwencja, bo jedno zawahanie sprawia, że cała nauka danej rzeczy bierze w łeb, a każdy malutki błąd ja sprytnie wykorzystam. Hmm? co to jest cholera? Na pewno coś małego i sprytnego, skoro Pani tak mnie nazwała! Ale rodzice wiedzą, że jestem mądra i szybko się uczę i tak tylko się z nimi droczę. No wiecie- muszę sprawdzić, które zasady można nagiąć, a które całkiem złamać!
{loadposition advert2}
Ale miałam pisać o wymaganiach! No więc tak: muszę mieć towarzystwo, prawie stale, bo nie cierpię być sama! Jeśli ktoś nie ma zbyt dużo czasu dla Goldenka, to go tylko unieszczęśliwi. I prawdą jest, że biorąc do domku takie mała szczęście, trzeba mu trochę podporządkować całe swoje życie. Mój tatuś mówi, że jego życie przewróciłam do góry nogami, że wszystko, co planuje musi podporządkować mnie! A ja w sumie uważam, że dobrze mu tak, bo ja mam to samo- co sobie coś zaplanuję, to rodzice mi wszystko popsują! Ale i tak ich kocham? A szczególnie za to, że zabierają mnie na spacery i pozwalają hasać do woli. Nie krzyczą gdy kopię dołki, kąpię się w kałuży czy w jeziorku, czy gdy tarzam się mokra w piaseczku, a on tak miło oblepia moją sierść. Przyzwyczaili się już, że całkiem mały Goldenek, a potem nawet całkiem duży Golden Retriever nie przepuści żadnemu brudkowi i musi go trochę przytargać do domu. Nie uciekają też przede mną, gdy są ubrani na ciemno, a ja pod pretekstem przytulenia ozdabiam ich ubranie sierścią. Dobrze, że wypada (sierść), bo bardzo nie lubię ciemnych ubrań! Nie lubię też czystych podłóg, więc po powrocie ze spaceru otrzepuję się nad nimi, albo wylewam wodę z miski i rozwalam trochę jedzonka ( ale nie za dużo, bo dobre jest!).
Oprócz wymogów towarzyskich, mam malutkie wymagania zupełnie przyziemne. Ale są to naprawdę malutkie wymagania, bo potrzebuję: dobre jedzonko (dużo, bo rosnę) i przysmaki (dużo, bo lubię) i zabawki (dużo, bo szybko się nudzę) i posłanie (duże, bo lubię się rozkładać i lubię wygodę) i domek (żeby mieć gdzie posłanie położyć, oczywiście duży, bo będę duża) i samochód (żeby nim jeździć do lasu i nad jeziorko i do babci, oczywiście też duży, bo będę duża, a Pan i Pani już są duzi). Potrzebuję też wizyt u tej miłej Pani doktor, żebym była zdrowa i dużo, dużo, dużo spacerków (też, żebym była zdrowa i żebym mogła się wysiusiać i coś jeszcze, bo już wiem, że na dywanie nie wolno).
Kiedy mój Pan przeczytał te przyziemne wymagania, zaczął żałować, że nie dali mi na imię ?Mamona?. Ponoć Pani miała taki pomysł zaraz po tym, jak zapłacili za mnie mojej pierwszej mamie, tej z hodowli, ale stwierdzili, że Nala brzmi ładniej. Ja też tak twierdzę, poza tym nie wiem co to jest ta Mamona, więc chyba dobrze zrobili.
Nie wiem, co jeszcze mam napisać, nic mi nie przychodzi do główki. To pewnie dlatego, że pisząc to zdążyłam zgłodnieć i siusiu mi się zachciało. Mam nadzieję, że nie zraziliście się do Goldenków ( no raczej, bo przecież nie wyjawiłam Wam żadnej naszej złaj cechy, hehe), bo źle by było, gdyby jakiś biedny Goldenek nie znalazł rodzinki. Byłby naprawdę zrozpaczony niemożliwością okazywania swych uczuć ludziom. A wiecie już, że mamy ogromne, kochające serduszka!
Uwaga!!!
Bardzo często docierają do mnie pytania czy Goldenki mogą mieszkać w kojcu, poza domkiem. Udzielę więc odpowiedzi tutaj: Dla nas najważniejsze jest przebywanie ze swoją ludzką rodziną. Potrzebujemy dużo i jeszcze więcej tego przebywania. Jeśli więc sami mieszkacie w kojcu poza domkiem, to my, goldenki, będziemy przeszczęśliwe mieszkając tam z Wami! W innym przypadku kategorycznie odmówiłabym życia w kojcu.
45 szczeknięć jak na razie
Szczeknij do mnie!