Archive for maj, 2013

25
maj

Majowa porcja mnie

   Posted by: Nala    in Hauchiwum

Po porcji mobilizacji od Kasi i Luny, a przed zasiądnięciem do stukania pazurkami w klawiaturę- zauważyłam ze smutkiem, że w tym roku szczekam do Was raz na dwa miesiące. To zdecydowanie mniej, niż bym chciała i obecny stan rzeczy zdecydowanie mi się nie podoba. Nie mogę jednak obiecać ani sobie, ani tym bardziej Wam, że się poprawię i będę szczekać częściej. Dość dużą część każdego dnia spędzamy z Krewetką u Babci, zaś po powrocie do domku rodzice mają jeszcze miliardy tysięcy setków rzeczy do zrobienia (w tym mizianie nas) i jakoś tak nie znajdują już czasu na dopuszczenie mnie do komputerka. Nie zanosi się na zmianę tego stanu rzeczy, tym bardziej od kiedy rodzice rozpoczęli tegoroczne weekendowe wyjazdy na wycie

Ale nie martwcie się o nas- jesteśmy zadbane, dopilnowane i wymiziane, a rodzice uśmiechnięci, mimo iż często na pyski padają. Dzieje się u nas jak najbardziej pozytywnie. Wspomniane we wcześniejszych wyszczekach lodowce wreszcie ustąpiły miejsca wodzie płynącej i bujnej trawie. Jest cieplutko, przeważnie słonecznie, więc dzieci wielkimi stadami wybiegają bawić się na podwórko. I to jest właśnie najcudowniejsze w ciepłych porach roku! Bo wiecie- namierzacie sobie takie stadko, wpadacie pełnym kłusem w jego centrum, potem jeszcze mały drifcik, fikołek- i już leżycie podwoziem do góry, a całe stado małych rączek Was mizia! Cudowne uczucie! Przyznałam się ostatnio mamie, że na początku bałam się tak robić, bo nie wiedziałam, czy te spragnione głaskania goldenka istoty nie zagłaszczą mnie całkiem. A mama, zamiast zrozumieć moje obawy i poklepać pokrzepiająco po pleckach, oznajmiła, że to raczej ja musiałam w pierwszym momencie wywołać u tych dzieci strach. Poczułam się  urażona. Czy w mamy oczach wyglądam na krwiożerczą bestię, czy co? Kiedy walnęłam focha, mama starała się mnie udobruchać mówiąc, że jestem duża i to dlatego niektórzy mogą się mnie bać. Foch mi przeszedł (bo rodzice nigdy świadomie nas nie oszukują), ale w takim razie zaczynam wątpić w swoje zrozumienie zachowań bezsierściowców. Ze co?- jak coś jest duże, to trzeba się tego bać? Jakoś nikt nie boi się dużych domów czy samochodów i większość bezsierściowców chciałaby je mieć. Nie zauważyłam również, aby ktoś bał się mojego tatusia. A jest dużo ode mnie większy. Choć, jakby tak głębiej nad tym pomyśleć, to tata nie driftuje w grupkę roześmianych bezsierściowców i nie ląduje podwoziem do góry tuż pod ich nogami… Hmmm….

No nic- nad problemem wielkości jeszcze się zastanawię. Kiedyś… A teraz zdradzę Wam dobrą nowinę- moja Krewetka dorasta! Właśnie dostała się do przedszkola i od września będzie tam codziennie chodzić. Bardzo się cieszę, bo będzie mogła się sporo nauczyć i bawić z małymi bezsierściowcami. A z drugiej strony bardzo jej zazdroszczę, bo będzie mogła się sporo nauczyć i bawić z małymi bezsierściowcami. No i jak jeszcze ona mnie zostawi, to już całkiem będę przez pół dnia bezrodzinna… Od kiedy rodzice tak dużo pracują, byłyśmy my dwie kontra reszta wszechświata. Niedługo to się zmieni i boję się, że bardzo będzie mi jej brakować. Nawet nie sądziłam, że mogę tak pokochać to małe, wredne, ciągnące mnie kiedyś za ogon coś. Tą moją małą Hanię… I już taką dużą, że śladem rodziców będzie opuszczać stado na pół dnia. Eh… Aż się łezka w oku zakręciła…

Na szczęście pozostaje nam całe lato hasania. I tym optymistycznym akcentem zakończę me dzisiejsze wyszczeki. Trzymajcie się cieplutko i niech Wasze krewetki nie dorastają tak szybko!

Strona 1 z 11