Archive for styczeń, 2009

6
sty

Golden Retriever o dogadywaniu się

   Posted by: admin    in szybki randki krakow

Golden Retriever o dogadywaniu się

Golden Retriver i śnieg

Golden Retriever powrót do domu

Po powitaniu Pana Roka 2009 i dwudniowym odpoczynku rodziców po paru godzinach pracy, postanowiliśmy wrócić do domku. Rodzice wrzucili dużo tobołków do czerwonego potwora, potem chcieli wrzucić tam też mnie, ale… hola hola! Golden Retrievery się szanują i wskakują do czerwonych potworów same (po krótszych lub dłuższych negocjacjach). Zarzuciłam więc z rozmachem mój kuperek i usadziłam go na wygodnej kanapie.

Swoją drogą- tak się zastanawiam, dlaczego moi rodzice tak bardzo męczą się pracą? Bo na przykład mi praca nie sprawia żadnego wysiłku. Wręcz uwielbiam targać wszelkie patyczki i je rozmnażać i wcale a wcale nie jestem po tym zmęczona. Tak samo bezzmęczeniowo wychodzi mi wykonywanie prac typu: „siad”, „leżeć”, „łapa”, „zostań”, „chodź”, „obrót” i inne takie. A wiem, że to moja praca, bo zostaję za nią wynagradzana. Przysmakami. Pieniążków wprawdzie nie dostaję, ale to całkiem logiczne.

{loadposition advert2}

Golden Retriever o dogadywaniu się

Bo przyznajcie sami- większość z Was, bezsierściowców nie rozumie naszej psiej mowy i po usłyszeniu „HAU„rozumieją tylko „hau„, a nie „Poproszę tą malutką, zieloną kostkę, leżącą na drugiej półce od góry, w takim żółtym, dużym opakowaniu z różową kokardką. Proszę, aby zrobił Pan to szybko, bo mi się spieszy„. Więc lepiej niech pieniążki zostaną u rodziców i oni mi te kostki kupują. Ich przynajmniej sprzedawca kostek rozumie doskonale, choć sami między sobą nie zawsze się dogadują. Mimo, iż szczekają tym samym językiem. To znaczy- język, to każde z nich ma swój, ale machając nimi wydają takie same brzmienia. I tak na przykład mama mówi do taty:

Patrz, jaka ładna bluzeczka– co oznacza- Kup mi tą bluzeczkę.

na co tata mówi:

Nooooo– a jak ma lepszy dzień to- Ano ładna– i idzie dalej.

Dopiero potem, jak widzi minę mamy, to domyśla się, że chyba powinien był ją kupić, więc się tłumaczy:

Ale Ty masz pełno bluzeczek, parę nawet podobnych do tamtej– co oznacza- Mi się wcale nie podobała

Na co mama mówi:

Nieprawda– czyli- I tak później ją kupię.

Eh… Dobrze, że ja zawsze rozumiem czego chcą ode mnie, choć czasem nie bywa łatwo. I dobrze też, że między pieskami komunikacja przebiega dużo sprawniej, nawet damsko-męska. Dla przykładu- spotkałam ostatnio bardzo przystojnego kawalera. Po krótkim obwąchaniu, przełamującym pierwsze lody (a było zimno), mówię do niego: „HAU„, on mi odpowiada „HAU” no i już wszystko było jasne. Szkoda tylko, że wtedy wkroczyli rodzice, kawalera przepędzili, a mnie zaciągnęli do domu ze słowami „szanuj się„… A ja przecież jak najbardziej się szanuje (jak każdy Golden Retriever– wiadomo), bo przecież zapytałam go czy jest pełnoletni, czy na pewno nie ma dziewczyny i czy nie ma pcheł. Ale oni przecież zrozumieli tylko „hau”.

Ale nic to! I tak ich kocham.

Golden Retriver pod kołdrą

{loadposition advert2}

Golden Retriever temperatura

Po powrocie do domku zastałam tam istny raj! Moje zabawki, moje przysmaczki, a do tego przeidealna dla mnie temperatura! U Babć było mi za gorąco i musiałam często usuwać ze mnie ciepło przez pyszczek. Dla pewności chucham, a tu, z mej buzi wydobywa się przepiękna chmurka! Cudownie! Biegnę do rodziców, żeby pocieszyć się z tego razem, ale oni wcale nie wyglądali na zadowolonych. Mama nie chciała ściągnąć swojej grubej, zimowej, wymiennej sierści, a gdy w końcu to zrobiła, to wskoczyła szybko w wielką, włochatą, wymienną sierść mojego taty. Tata w nic nie wskakiwał, za to czym prędzej zaczął podłączać różne urządzenia, które po chwili cykań i szumów zaczęły produkować ciepło. A miało być tak pięknie…

Dziś już temperatura nie jest tak idealna, jak na początku, ale w zamian dostałam idealną, może nawet ciut zbyt zimną temperaturę poza domkiem. I podwórko znów się zabieliło i napuszyło! Ale- przyznam Wam szczerze, że po harcach na śniegu, lubię wrócić do ciepłego domku i wygrzać się na posłaniu rodziców.



2
sty

Golden Retriever i Nowy Rok

   Posted by: admin    in szybki randki krakow

Golden Retriever i Nowy Rok

Tylko człowiek (no dobra- pies) skończy 9 miesięcy (18.12.2009r.), a od razu jego życie zmienia się o 476,5 stopnia. Co chwila są jakieś święta, narodzenia, choinki, prezenty i inne jubiletusze. Aż ciężko się w tym wszystkim połapać i szczerze powiem, że jest to bardzo trudne, aby sprostać temu wszystkiemu.

Golden retriver patrzy

{loadposition advert2}

No więc, przedwczoraj, leżę sobie spokojnie (zawsze tak robię, jeśli akurat nie stoję lub nie siedzę) i odpoczywam od tego całego wysiłku. Oczy mi się przymykają i tylko ogon próbuje mi uciec (jak na Golden Retrievera przystało). Ale nim nie należy się przejmować, ponieważ on zawsze robi co chce. Nagle zza ściany wynurzył się brzuch mojego taty a później cały tata. Ale co jest?!? On znowu jakoś tak elegancko ubrany.

Myślę sobie- nie ma tak- idę sprawdzić co się dzieje. Kontroluję kuchnię- wszystko w porządku (zawsze tam zaczynam, bo przy odrobinie szczęścia można znaleźć coś dobrego). Idę więc do pokoju- mama w sukni. Oj… niedobrze się dzieje.

Wiedziałam już, że tego dnia żegnaliśmy Pana Roka o imieniu 2008 i później mieliśmy powitać nowego Pana Roka o imieniu 2009 (nie wysilili się zbytnio z imionami…). Jestem już duża i:

  • głupiutka jak szczeniak (wg taty)
  • mądra jak osiołek (wg babci)
  • mądra i sprytna (wg mamy),

więc domyśliłam się, że idziemy witać tego Pana gdzieś poza domem. Fajnie!

Golden Retriver z kością

I co? Niefart! Długo nie minęło (wg mamy), czyli cała wieczność (wg taty) i mama wreszcie była gotowa. Przyszli do mnie i powiedzieli: „Bądź grzeczna i dzielna i pamiętaj, że niedługo wrócimy, ale póki co musimy jechać do pracy, aby mieć na Twoje przysmaki„. Teraz to już nawet mojemu ogonkowi nie chciało sie żyć…

Rodzice pojechali nie przejmując się mną… a co… przecież jestem nieważna… Na szczęście babcia mnie kocha i Kasia mnie kocha i wszyscy, którzy zostali mnie kochają też. A rodzice nie.
Uwierzcie mi lub nie, ale nie było ich długo. W pewnym momencie wszyscy zaczęli się z tego cieszyć. Liczyli głośno, składali sobie z tej okazji życzenia, a potem wyszli na balkon. Poszłam też. Co tak będę sama siedzieć…

{loadposition advert2}

Pszszszszssssssttt BUM! I nagle niebo zrobiło się jasne i różnokolorowe. Piękne to było, ale bałam się, czy to czasem nie jest koniec świata. Wszyscy byli jednak ucieszeni i radośni, więc chyba nie było się czym przejmować. Siadłam i oglądałam kule, światła, smugi i deszcze kolorów. Piękne.

Dobrze, że byłam na balkonie, bo jakbym nie była na balkonie to pomyślałabym, że strzelają do moich rodziców z broni (poza balkonem). Ostatnio widziałam na filmie coś takiego. Wywnioskowałam, że to nie byłoby chyba miłe, gdyby strzelano do moich rodziców, ale to nieważne, bo oni i tak mnie chyba nie kochają.

Nie minęło długo i zaczęłam za nimi jednak tęsknić. Wrócili do mnie dopiero, gdy słoneczko już się budziło. Cali i zdrowi. Nikt do nich nie strzelał, jak już mówiłam. Oni ucieszyli się na mój widok (i powinni!) i miziali. Ogólnie więc ta noc była całkiem miła.

Żałuję tylko strasznie, że nie zauważyłam jak odchodzili i przychodzili Ci Panowie (Roki). Tak chciałam ich pożegnać i powitać…