Archive for styczeń, 2009

22
sty

Golden Retriever i upadające karteczki

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Na wstępie- bardzo, bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy na mnie zagłosowali w konkursie. Nie udało się minimalnie, ale nie musimy się martwić. Ostatecznie- goldenkowe życie i tak opanuje świat!

Zagłosowało na mnie około 80 osób. Jesteście fantastyczni i specjalnie dla Was kawał (mojego tatę śmieszy, bo jest studentem i teraz ma egzaminy):

– Dlaczego student jest podobny do psa?
– Bo jak mu zadać jakieś pytanie, to tak mądrze patrzy…

A ten śmieszy mnie:

Rozmawiają dwa psy:
– Wiesz, wczoraj nauczyłem mojego pana fajnej sztuczki.
– Jakiej?
– Kiedy wyciągam do niego łapę, on się strasznie cieszy i podaje swoją!

Jeszcze raz Wam dziękuję za głosy, a teraz miłego czytania:

Golden Retriever i upadające karteczki

Dzisiaj, drogie dzieci, oraz samce i samiczki, zajmiemy się wspaniałą rozrywką, którą chcę Was nauczyć. Będzie to coś, co zapewni Wam wspaniałą zabawę na długie bezgoldenkowe wieczory. Szkoda jednak, że moi rodzice zabijają w ten sposób nudę bardzo rzadko– ale nie ma się co dziwić- ze mną ciężko się nudzić!

Podpatrzyłam ten sposób u moich rodziców oczywiście, ale nie tylko. Czasem w ten sposób bawi się też mój wujek Ivan, moja Babcia, moi prawie-rodzice, którzy mieszkają w drugim pokoju. Ogólnie dużo osób nie ma nic lepszego do roboty ze swoim cennym czasem.

Golden Retriver i karty do gry

Aby zabawa się udała, trzeba zadbać o odpowiednie napoje. Kładziemy je na stole i tutaj jest pewna zasada. Im bardziej śmierdzą, tym są lepsze. Musimy mieć napoje różnokolorowe, aby robić z nich mieszanki. Panowie zwykle zużywają tych napojów dwa razy więcej, dlatego, że najpierw piją śmierdzące i białe, a potem śmierdzące i kolorowe.

Gra jest bardzo prosta. Wszyscy grający siadają na przeciwko siebie. Pomiędzy Wami powinien być stół, albo ława, albo coś w tym stylu. Jeśli nie trafiliście w stół, to musicie się przesiąść.

Teraz należy nalać napoje do odpowiednich szklanek, dużych, małych i innych. Zostawiamy to tak jak jest.

W grze chodzi o to, aby opowiadać śmieszne rzeczy, być dla siebie życzliwym i jak najwięcej się śmiać. A więc mówimy coś śmiesznego i wtedy rzucamy na stół kartkę papieru. Potem się śmiejemy, a aby być życzliwym mówimy „Wasze zdrowie” i pijemy to co jest w szklance. Później udajemy, że jest nam źle, krzywimy się i mówimy, że „ale nie weszło”, albo coś takiego.

Teraz następuje ta najfajniejsza część. Patrzymy jak latają kartki papieru. Mają na sobie cyferki i obrazki, ale to jest nieważne. Wszyscy mają swój sposób rzucania. Można to zrobić szybko, wolno, mocno, lekko, finezyjnie, albo po prostu położyć.

Tutaj nie rozumiem dokładnie tej części, ale chyba ta osoba, której karty ładniej upadały dostaje punkty.

Później idzie się do kuchni, aby dalej się śmiać, a jak się wraca, to zaczyna się zabawę od początku.

Polecam Wam bardzo serdecznie!

Golden Retriver i gra w karty

P.S. Aby zagrać w karty niekiedy wcale nie potrzeba kart! Tak jest na przykład jak przyjeżdża ciocia Łucja!

P.P.S. A dla mojej mamy, która miała wczoraj imieninki życzę dużo zdrówka, aby mogła ze mną wychodzić na specerki, dużo radości, aby się ze mną miziała często i dużo miłości od taty, bo wtedy może dostanę kiedyś siostrę, albo braciszka!

18
sty

Golden Retriever zdjęcia

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Golden Retriever zdjęcia

Pamiętacie jak pisałam Wam kiedyś, że Wasz kochany Golden Retriever (czyli ja) miał robione propensjonalne zdjęcia? To było wtedy, jak byłam na spacerku z Daisy, a jej tata był na spacerku z nią, nami (ja i rodzice) i swoim wielgachnym aparatem z ogromnym okiem, strzelającym głośną i długą serią cyków. Zupełnie jak karabin maszynowy. Tylko trochę ciszej. I trochę mniej i trochę inaczej. Ale reszta była taka sama.

Zastanawiacie się pewnie skąd wiem jak cyka karabin maszynowy? Ano, moi kochani bezsierściowcy, ponoć żyjemy w dobie szeroko dostępnych związków i wolnej informacji– tak słyszałam w pudełku z gadającymi obrazkami. A może to było na odwrót? No w każdym razie piesek może dowiedzieć się wielu rzeczy, nie wychodząc z domu i nie musząc odkrywać wszystkiego samemu. Tak więc pierwszy raz usłyszałam dźwięk karabinu maszynowego w wyżej wymienionym pudełku. Pewnie bym się go przestraszyła, gdyby nie ON… Najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego w swoim krótkim, ale intensywnym życiu widziałam! Wysoki, dobrze zbudowany, wyszkolony i dobrze ustawiony (w końcu pracuje w wojsku, a tam ponoć teraz dobrze płacą), jedyny w swoim rodzaju ON- Szarik… Cudowny, bohaterski, a do tego potrafił zarządzać czterema (a czasem i więcej) bezsierściowcami. Nie wiedziałam tylko dlaczego ciągle strzelali z tych karabinów do niego i jego podwładnych i nadal nie wiem. Wprawdzie rodzice próbowali mi wytłumaczyć, mówili coś o jakiejś wojnie z Niemcami, ale nie mogłam tego zrozumieć. Dwoili się i czworzyli, a ja z tego zapamiętałam tylko tyle, że gdyby nie Szarik, to bym teraz po niemiecku szczekała. Nie wiem czy to by było fajne czy nie, ale skoro ON walczył przeciw temu, to ja jednak nie chciałabym tego robić. Po filmie pozostała mi miłość do Szarika i znajomość odgłosów wojennych. Ale wróćmy do zdjęć.

Kości blade! Ja nie wiedziałam, że propensjonaliści tak bardzo przerabiają zrobione przez siebie zdjęcia. Jak je zobaczyłam pierwszy raz, to w ogóle się nie poznałam. Przecież ja nie robię takich dziwacznych min jak biegam. To oszczerstwo jakieś! Bezczelne zdjęcioprzeróbstwo… Ja tak nie wyglądam!!! Ja jestem śliczna! I zawsze mam schowany języczek i trzymam policzki i uszy w jednym miejscu, żeby ładnie wyglądać. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy w parku pojawi się mężczyzna mego życia. No dobra- mężczyzna dzisiejszej zabawy, ale „życia” lepiej brzmi i nie wychodzę na balonicę. Yyy… To chyba miało być „na latawicę”… Nie ważne. Ważne jest to, że zostałam oczerniona i dorobiono mi paskudne uminienie. Szkoda, że nie umiem gryźć, bo wygryzłabym je z tych zdjęć. Wasz goldenek jest niezadowolony! Jedynym pozytywnym aspektem tej sprawy jest to, że zdałam sobie sprawę z faktu, iż inne osoby też mogą być tak oczerniane przez „poprawianie” zdjęć. I tak, np. te panie, które tata ma czasem na komputerku, w rzeczywistości wcale nie muszą mieć tak dziwnych min i być tak niefunkcjonalnie zbudowane. Uff, a było mi ich szkoda…

No nic, wracam się załamywać. Was pozostawiam, abyście sami mogli ocenić pracę wujka.

P.S. No dobra- będę teraz zupełnie szczera. To moja wina z tymi zdjęciami. Jak biegam, to wszystko mi faluje i fika i nie jestem w stanie nad tym zapanować. Dlatego też takie miny wychodzą, których później muszę się wstydzić i upierać, że to podróbka. Rodzice uważają, że zdjęcia są wspaniałe. Ja też tak uważam. Oczywiście tylko wtedy, gdy nie patrzę na własną pofikowaną paszczękę, ale ona też ma coś w sobie. Wszyscy razem serdecznie wujkowi dziękujemy i mamy nadzieję, że jakoś się kiedyś odwdzięczymy.

A teraz- podziwiajcie kochani (zdjęcia wykonał Rafał Ogłaza- zdjęcia ślubne)

Golden Retriever Golden Retriever zdjęcia
Golden Retriewer zdjęcia Golden Retriver
Golden Retriver zdjęcia Golden Retriwer
Golden Retriwer zdjęcia Zdjęcia Golden Retriever
Zdjęcia Golden Retriver

Fotograf Szczecin

Fotografie te znajdują się również do pobrania w dziale Golden Retriever tapety.

Strona 2 z 512345