Archive for grudzień, 2008

17
gru

Golden Retriever z bolącymi łapkami

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Golden Retriever z bolącymi łapkami

Ja, czyli Golden Retriever– nic już nie rozumiem!

Golden Retriever z uśmiechem na mordce

Ostatnio, tak jak mamę bolały rączki, a tatę bolało to, czego mama nie ma (bo go mama w to przez przypadek uderzyła)- tak mnie bolały nóżki. W sumie to tylko trochę bolało i wiem czemu- po ostatnim spacerku z Daisy. Wiem, że to po tym, bo parę tygodni wcześniej też bolało mnie właśnie po długim spacerku. Rodzice dzwonili wtedy do Pani doktor i ona kazała mnie obserwować, co okazało się być super, bo poświęcali mi wtedy bardzo dużo czasu. Dlatego też, jak teraz znów pobolało, to się ogromnie ucieszyłam na te całe czekające mnie mizianka. Ale rodzice wcale nie chcieli mnie miziać, tylko zapakowali do samochodu i powiedzieli, że koniec obserwacji- ma mnie przebadać lekarz.

No i masz babo kość! Jak mama nie mogła merdać łapkami, to wszyscy jej mówili, że ma iść do lekarza. A ona wtedy uparła się jak osioł i nie poszła. A jak Golden Retriever leciutko, leciuteńko, tylko troszkę kuleje, to już wielkie halo i sru mnie badać!

To niesprawiedliwe! Tym bardziej, że ostatnio bywaliśmy u niemiłych lekarzy, w miejscach pachnących zwierzęcym strachem i bólem… A ja nie potrafię patrzeć (ani wąchać), jak inni się męczą. Nie chciałam znowu tam iść. Byłam bardzo smutna…

A potem- ja to jednak mam szczęście! Mama powiedziała, że mam się nie bać, bo jedziemy do mojej kochanej Pani Karolinki. Ucieszyłam się ogromnie i zamachałam ogonkiem. Tata widząc to powiedział, że on też pomachał, bo też lubi moją panią doktor. Spojrzałam na jego kuperek, ale nie widziałam, żeby mu wyrósł ogonek. Tym bardziej nie wiem, jak mógł nim pomachać… Ale to pewnie dlatego, że ja jeszcze malutka jestem. I głupiutka! Nie zastanawiając się dłużej nad tym- wróciłam do machania MOIM ogonkiem i czekania na spotkanie z Panią Karoliną.

Golden Retriever siedzi na kolanach

Długo to trwało, ale było warto. Wygłaskała mnie od noska po ogon (taty nie!), wymiziała dokładnie (taty nie!) i było super (dla taty chyba mniej), po czym orzekła, że:

  1. Nie widzi, żeby coś było nie tak (SUPER! jestem zdrowa!);
  2. W związku z tym potrzebuje dodatkowych badań (BU, znowu jakiś lekarz…);
  3. Mamy zrobić te badania w piątek, w jej gabinecie (SUPER! Znowu zobaczę Panią Karolinkę);
  4. Badania zrobi specjalista (BU, czyli nie Pani Karolinka);
  5. Dostanę po nich dużo nagród (SUPER!);
  6. Ale przed nimi nie mogę jeść (BU…);

I co ja biedna mam o tym wszystkim myśleć??? AAAaaaaaAAAaaa!



14
gru

Golden Retriever- propensjonalne zdjęcia

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Golden Retriever- propensjonalne zdjęcia

Golden Retriever, freesby, Labrado Retriever
Łapki mojej mamy wróciły już do naturalnego kształtu, tak że chodzimy już na spacerki i bawimy się w domku. Najbardziej to się z tego cieszy chyba mój tatuś, bo skarżył się mamie, że jestem masakryczna, upierdliwa i mam niespożytą energię jeśli mama się mną nie zajmuje. Nie wiem zupełnie o co mu chodziło… Nie chciałam przecież bawić się więcej niż zwykle! Tyle tylko, że mogłam bawić się tylko z nim, bo mama zabierała swoje łapki jak tylko się zbliżałam. Ale już nie zabiera, więc mogłam się im przyjrzeć. A są ciekawe.

Wprawdzie wróciły do swej normalnej wielkości, jak już wcześniej pisałam, jednak pojawiło się na nich coś dziwnego. Jedna łapka ma duuuużą, brązową plamę, którą moi rodzice nazywają chyba śliniak. Nie wiem czemu tak ją nazywają, bo sprawdzałam ją kilkakrotnie i zawsze była sucha. No, chyba, że mama była akurat w wannie, ale to się nie liczy. Zresztą- nieważne, bo nie to jest najdziwniejsze. Najdziwniejsze mianowicie jest to, że na drugiej łapce też pojawiła się plama, ale ta jest brązowo-czerwona i wystająca i nazywa się… TRUP!!! To okropne! Mamy łapka zdechła przeze mnie! Zastanawiałam się tylko, czemu dalej się rusza (ta łapka), skoro nie żyje, ale potem rodzice zabrali mnie czerwonym potworem na spacerek i już przestałam o tym myśleć. I jestem całkowicie usprawiedliwiona, bo na dużej trawie spotkałam Daisy, z którą trochę pobiegałam.

Golden Retriever i Labrador Retriever patrzą w lewo

Daisy miała ze sobą zabawkę, więc za nią (tą zabawką) też pobiegałam. Chyba nawet więcej niż za Daisy. Moja zabawka też tam była, więc resztę biegania poświęciłam właśnie jej. Natomiast resztę czasu na dużej trawie spędziłam pozując. Tak, tak- dobrze czytacie. Tata Daisy przyniósł aparat i robił mi zdjęcia. Zawsze to coś innego niż zdjęcia robione przez rodziców, więc pozowałam bardzo chętnie. Nie jestem tylko pewna, czy to był aparat, bo był duży, czarny, miał bardzo wystające i ogromne oko. Nie tak chyba wyglądają aparaty? Ale z drugiej strony- celował we mnie i robił „pstryk„, więc chyba jednak był to aparat. To może być dlatego tak, że wujek jest propensjonalistą i ma inne aparaty niż nie propensjonaliści, aby się z nimi męczyć i pokazać, że dużo potrafią. Jakkolwiek… Pozowałabym nawet, gdyby to był odkurzacz, byle by mi mówili, że jestem śliczna (bo w końcu jestem!) i mnie przytulali.Tak jak dziadek wczoraj.

A no właśnie- nie chwaliłam się Wam jeszcze, że wczoraj przyjechała do nas babcia z dziadkiem. Ci od Tropa. Eh!- cztery następne łapki do głaskania mnie. Było cudownie! Szkoda tylko, że po cudownym mizianku zabrali mi rodziców i pojechali na zakupy. A ja zostałam sama w domku… Ale wybaczę im, bo po powrocie znowu byłam tarmoszona i przytulana przez wszystkich.

A teraz idę do taty, bo skoro mówił, że jestem masakryczna, to chyba twierdzi, że jestem zbyt leniwa. Pobawimy się.

Golden Retriever i Labrador Retriever leżą

P.S. Propensjonalne zdjęcia dostanę niedługo- póki co są tylko rodzicowe.

Strona 3 z 512345