30
paź

Psi kibelek

Psi kibelek

Dokonałam dzisiaj szokującego odkrycia. Nie było ona ani miłe, ani przyjemne, ani ładne, ani smaczne. Było więc ono zupełnie nie goldenkowe. Ale już piszę o co chodzi.

Tak pięknie dziś od rana niebo siusiało, więc postanowiłam wyciągnąć moich rodziców na spacer. Ponieważ niezbyt im się chciało, to powiedziałam im, że sami mogą wybrać miejsce, do którego pójdziemy, byle byśmy poszli. Jak można było się spodziewać– wybrane miejsce znajdowało się bardzo blisko domku. I choć było tak blisko, to okazało się, że nigdy tam nie byłam.Tym bardziej ochoczo ruszam w stronę trawki, kładę na jej skrawku pierwszą z moich łapek (jeszcze nie wiem ile ich mam, ale ta na pewno była pierwsza) i… ojej! Coś mazistego się do niej przykleja, wchodzi między paluszki i tam zostaje. Zaciekawiona spoglądam na mą łapkę, a tam…fuj! Całkiem duże, całkiem świeże i całkiem niesprzątnięte psie gówienko. Pomyślałam o tym biednym pieseczku, który nie miał rodziców, przyszedł tu sam i nie  miał kto po nim posprzątać. Biedak musiał się bardzo wstydzić, że zostawia tu to po sobie. Żeby był jeszcze tutaj, to może rodzice by się nim zajęli, ale go nie ma, więc nic nie możemy dla niego zrobić. Zasmucona podniosłam pyszczek znad łapki i spojrzałam na resztę trawki. A tam- psia kość! Kupka na kupce! Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z ogromu zła na świecie. Tyle moich starszych, młodszych, większych i mniejszych sióstr i braci nie ma rodziców! Nie ma domków, dobrego jedzonka, nikt po nich nie posprząta… Smutno mi jeszcze bardziej.

Golden retriver na liściach

Tylko dlaczego rodzice przyprowadzili mnie do kibelka bezrodzicowych, biednych piesków? Pewnie, żeby mi pokazać jak ja mam dobrze u nich, bo ponoć ludzie lubią czuć czyjąś wdzięczność. Zadałam im więc to pytanie, a oni tylko się uśmiechnęli i powiedzieli, że jestem małym, kochanym, bardzo wrażliwym i głupiutkim jeszcze Golden Retriever’em. Po zażądaniu wyjaśnień- wyjaśnili:

1. Nie przyprowadzili mnie tu celowo (zatem nie chcieli ujrzeć ogromu mej wdzięczności)

2. To nie jest kibelek bezrodzicowych piesków

3. Większość tych piesków ma rodziców, którym po prostu nie chce się sprzątać

No i teraz to ja już nic nie rozumiem… Cały czas myślałam, że jest tak: Wy, ludzie, macie swoje kibelki w domkach i jak już coś zrobicie to spuszczacie wodę i to wszystko znika. My, pieski, nie umiemy siadać na wasze kibelki, bo nam się pazurki ślizgają. Mamy więc kibelki zastępcze na podwórku, gdzie po całej „akcji” rękami rodziców, zaopatrzonymi w cieniutką, przezroczystą sierść wymienną, kupka znika w koszu na śmieci. Wydaje się to logiczne, prawda? A tu się dowiaduję, że niektórzy właściciele piesków nie spłukują ich kupek. Czy to oznacza, że swoje kupki też zostawiają w kibelkach? Przecież po którymś razie kibelki się zapełnią. I co wtedy? Wysypują się na resztę łazienki? Fuj!!! I potem pewnie ich pieski wdeptują w to wszystko, tak jak ja wdepnęłam dzisiaj w pozostałość po innym piesku. To obrzydliwe!!!

Golden Retriever

Chyba niektórych ludzi trzeba nauczyć zasad kultury. Szkoda, że pieski nie potrafią same po sobie posprzątać, bo pokazałyby swoim właścicielom jak powinno się postępować. No i nie musiałyby się za nich wstydzić!

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść