Archive for kwiecień, 2009

15
kw.

Kolejne święta?

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Kolejne święta?

Ponoć przeżyłam kolejne swoje święta. Piszę „ponoć” bo sama nie wiem czy to były święta czy nie, choć rodzice twierdzą, że tak. Ja jednak wciąż się waham i zastanawiam nad tym namiętnie. Bo w końcu były duże stoły z jeszcze większą ilością zachęcająco pachnącego jedzonka w obu domkach babć. I w obu domkach, oprócz stołów i żarełka było dużo bezsierściowców- zupełnie jak w święta. Ale nie było drzewek z lasu, nawet tych przynoszonych przez bezsierściowców. I choć były podnoszone kieliszki i wypijane te paskudne ciecze, to jednak nie było picia zdrowia dziadka. I nawet prezentu nikt nie dostał, a jestem pewna, że nie wszyscy byli niegrzeczni. Ja na przykład byłam bardzo grzeczna, mimo iż czasem rodzice na mnie krzyczeli, a w takiej sytuacji można być legalnie niegrzecznym. A i tak prezentu nie dostałam. Może mi więc ktoś wytłumaczyć co to za święta?

Golden Retriever z kijem

Eh, jak wiadomo, nawet Golden Retriever nie może wiedzieć wszystkiego, więc pozostawiam ten temat bez dalszego rozgarniania. Będę się tylko cieszyć z tego, co te świąteczne nieświęta ze sobą przyniosły. A przyniosły Lunę z Łodzi, z ciocią i wujkiem, Harrisa z rodzicami i małymi bezsierściowcami, a także Szczecińskich bezsierściowców, oraz tych, których zazwyczaj spotykam u babć. Domyślacie się chyba tych przefajnych podgryzań z Luną i szalonych gonitw? Było tak cudownie, że nie mogłyśmy się sobą nacieszyć. Nie wiem tylko czemu nasze sierści nie były równie zadowolone. Już na początku zabawy postanowiły odczepić się od naszych ciałek i fruwały beztrosko w powietrzu, osiadając na koniec coraz większą warstwą na dywanie. Początkowo byłyśmy o nie trochę zazdrosne, że bawią się same, ale potem dostały należną nauczkę. Nasze mamy pokarały je przerwaniem ich leniuchowania na dywanie i zamknięciem w szafce, gdzie zwykle swą karę odbywa kosz na śmieci. On chyba karany jest za to, że zbyt ładnie pachnie i mamy są zazdrosne, ale nie będę wnikać w szczegóły, bo każdy wie, że kobiety są zawistne. U Harrisa natomiast zanotowałam kolejny wzrost jego umiejętności obcowania z kobietą. Poznał już etykietę i ją stosuje, co niezwykle mnie cieszy i pozwala na w miarę sensowne z nim zabawy. Ciocia chyba jednak woli dziewczynki (było to do przewidzenia- w końcu ma dwie córki) i Harrisa tez próbuje zdziewczęcić, bo zaczęła mu robić kitki, używając do tego różowych gumek… Spytałam go, czy mu to nie przeszkadza, na co on odrzekł, że raczej pomaga, bo przynajmniej lepiej teraz widzi. Odpowiedź ta sugeruje jedno- proces zdziewczęcenia już się rozpoczął, a biedak nawet tego nie zauważa. Nie ma już dla niego ratunku…

shih tzu

Na koniec- nie wiem czy to przez święta, czy przez wiosnę, ale znów poczułam to cudowne uczucie towarzyszące kąpieli w leśnej wannie. Wprawdzie prawie każdy spacerek kończy się kąpielą w wannie domowej, ale ona nie dorasta do nóżek tej leśnej. W sumie- leśne wanny są tak ogromne, że zasłaniają całe swoje nóżki, aczkolwiek i tak wiem, że wanny domowe do nich nie dorastają. Jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Kąpałam się dwa dni z rzędu, a rodzice obiecali mi, że już niedługo znów będę mogła to zrobić. Oznacza to, że już niedługo znów pojedziemy do babć, bo w naszym domku wann leśnych nie widziałam. Czekam z niecierpliwością!

9
kw.

Zapachy wiosny

   Posted by: admin    in Hauchiwum

Zapachy wiosny

Wiosna pełną parą wkroczyła w me goldenkowe życie. I muszę przyznać, że to moja najulubieńsza pora roku. Wszystko jest takie oświetlone (bo słoneczko mocno świeci) i zapachnione. Pachną kwiatki, pachną kałuże, inaczej pachnie tata jak wraca z pracy i mama po sprzątaniu, no i nawet pieski inaczej pachną. Chłonę wszystkie te różności z zaciekawieniem i zastanawiam się skąd to wszystko się bierze, bo jest bardzo dziwne, że z nastaniem wiosny zrobiło się tak zapachowo! A że jestem bardzo mądrym pieskiem, roztajemniczenie tej tajemnicy nie zajęło mi dużo czasu.

golden retriever portret

Szybko domyśliłam się, że zapachy to tak naprawdę małe istotki, które przez większość zimy spały, a wraz z wiosną obudziły się do życia. To coś takiego jak niedźwiedzie i ich zimowy sen. Zastanawiam się tylko, dlaczego ich obecność była aż tak zamaskowana. Nie słyszałam zupełnie jak chrapały, a przecież wszyscy chrapią- wiem to, bo słyszałam chrapanie taty i mamy (choć ona twierdzi, że nie chrapie…) i dziadka i babci (która twierdzi, że tylko czasem jej się to zdarza…) i wszystkich innych bezsierściowców, którzy ze mną spali. A te istotki spały w zupełnej ciszy. Pewnie miały idealnie proste przegródki w nosie, które tata ma krzywe i dlatego chrapie. A przynajmniej on twierdzi, że to właśnie dlatego. Mi to się wydaje ściemą, bo mój nosek jest zupełnie prosty, a też chrapię. Yyyy…to znaczy ja nie chrapię, jestem na to za ładniutka, to mama chrapie i zwala na mnie… No dobra, dobra- nie będę już oszukiwać- to ja chrapię i zwalam na mamę, choć rodzice doskonale wiedzą, że chrapiemy obie. Ale co z tego, skoro jesteśmy zagłuszane przez tatę?

golden retriever mokry

W każdym razie- te istotki się przebudziły i rozpachniły cały świat. A wraz z tym każdy spacer jest coraz większą przygodą. Czasem te przygody są bardzo miłe, jak wtedy, gdy jedna z tych istot weszła do kałuży i dzięki temu nie dość, że zyskałam przyjemny chłodek po wejściu do niej, to jeszcze przyczepił się do mnie cudny zapaszek. Mamie się nie spodobał i mnie odzapachniła po powrocie do domu, ale co powąchałam to już moje, prawda? Czasem też się zdarzają gorsze przygody… Ostatnio któraś z tych istot zrobiła sobie głupi żart i spowodowała, że pewien facet zaczął się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie. Skąd wiem, że to przez nią? Stąd, że najpierw ten koleś mnie powąchał (zgodnie z etykietą- zaczął od buzi, potem rączki, potem dalej) a potem ta istota musiała mu coś powiedzieć, bo wziął sobie za punkt honoru, by… yyy… no właśnie- nie wiem co chciał zrobić! Chodził za mną cały czas i jak tylko się obróciłam to chwytał mnie w pasie i zaczynał robić ze swoim kuperkiem coś dziwnego. Na początku nic nie robiłam, bo nie wiedziałam zupełnie o co mu chodzi. Ale potem moja mama, zdecydowanie niezadowolona z jego poczynań, zaczęła go odganiać, więc i ja zaczęłam to robić. Ponieważ jednak on był bardzo nachalny musiałyśmy się stamtąd ewakuować. W drodze do domu pytałam mamę o co chodziło temu chłopcu, a ona rzekła, że to nie „chłopiec” tylko „skręceniec„, „zabłądzeniec” czy jakoś tak i że jestem za młoda, żeby mi to tłumaczyć. Skoro więc jestem za młoda, a ta istota zapachowa i tak sprawiła, że robił co robił, to znaczy, że jest ona złą istotą.

Jaki z tego morał? Uważajcie kto się was czepia i pamiętajcie, że nie każdego polecenia należy słuchać. Wzięłam sobie tą radę do serca i jak mama powiedziała: „błagam, nie wchodź do tej kałuży”- weszłam. Jej mina nie świadczyła o słuszności tego morału, ale moje zadowolenie- jak najbardziej!

Strona 2 z 3123