Golden Retriever o pojeniu
Czy mieliście już okazję obejrzeć filmik „Jak pije pies„? Jeśli nie, to bardzo proszę najpierw obejrzeć, a później wrócić do tego, co dla Was piszę. Jeśli tak, to zauważyliście pewnie, jak potrafimy wyginać języczek. Ale chciałam dziś napisać nie o sposobie samego picia, a o tym, jak to się dzieje, ze w ogóle pijemy.
Golden Retriever i inne pieski podchodzą do tego małego, sztucznego jeziora (nazwijmy to kałużą), nachylają łepek, wystawiają języczek i piją wodę. Jeśli nie ma kałuży to ewentualnie możemy napić się wody z miski. Nachylamy się wtedy, wystawiamy języczek i znów pijemy. Należy zaznaczyć, że woda z kałuży ma więcej dodatków i ma lepszy smak.
Teraz zobaczcie, jak piją bezsierściowcy. Mamy dwa główne sposoby.
{loadposition advert2}
Sposób łatwiejszy– idziemy do sklepu, ja chwilkę czekam przed nim, a później wychodzicie z butelką, albo puszką. Wtedy ją otwieracie, najczęściej słyszę takie pssssssss i przykładacie butlę czy puszkę do ust i wlewacie to coś do środka (ust, nie puszki czy butelki).
Sposób dziwny. Bierzemy pojemnik i podchodzimy z nim do ściany. Nad pojemnikiem przy ścianie znajduje się wypustka, taka ręka ściany. Ta ręka produkuje wodę. Dzięki niej woda jest zawsze i wszędzie, nawet jeśli w jeziorkach woda wysycha. No więc nalewamy wodę z wypustki do pojemnika. Pojemnik odstawiamy na półkę, na której stoją nogi od pojemnika. Włączamy przycisk i mamy dużo czasu na zabawę z pieskiem- na przykład takim jak ja- Golden Retriever. Po zbyt krótkiej chwili przerywamy zabawę, bo pojemnik zaczyna wydawać bardzo dziwne dźwięki. Trochę krzyczy, trochę woła, a trochę jakby się dusiło. Wtedy wyciągamy mniejsze pojemniki i wsypujemy tam świństwo. Niekiedy jest to bardziejsze świństwo, które jest czarne, bardzo śmierdzi i zostawia wspaniałe plamy, jak uda się to wylać. A drugie to taka kolorowa woda, która smakuje też jak woda, ale często w środku znajdziemy zabawkę-niespodziankę, w postaci woreczka, który można rozmnażać.
Jak pierwszy pojemnik już skończy się dusić, to wtedy go ratujemy, czyli wylewamy z niego wodę do mniejszych pojemników. Wtedy przestajemy się dziwić, że pojemnik krzyczał. Woda się zdenerwowała, że zabraliśmy ją z wypustki i ze złości robi się gorąca i musi pojemnik parzyć. Jak mamy już dwa małe pojemniczki z gorącą wodą, to znowu jest czas na zabawę z Golden Retriever’em (albo innym pieskiem). Czekamy, aż woda przestanie się tak mocno złościć. Później wsypujemy do niej wszystko co może zepsuć smak. Wsypujemy białą wodę, białą gęstszą wodę, słodkie kamienie, albo wsypujemy żółty kwas z okrągłego opakowania. Wszystko rośnie w lodówce i szafkach. Niektórzy mówią, że żółte opakowania kwasu rosną na drzewach, ale to musi być nieprawda, bo my nie mamy drzewa, a kwas tak.
Gdy woda w małych pojemniczkach przestanie się złościć, a my ją już zepsuliśmy odpowiednio, to wtedy można ją wlać do środka ust.
Czy to jest mądre? Przelewacie wodę do przynajmniej trzech różnych pojemników, robicie ją gorącą a potem ozimniacie, dodajecie różne rzeczy aby ją osłodzić i okwasić, a napić się możecie dopiero wtedy, gdy się Wam już odechce po tak długim czekaniu. Nie lepiej byłoby Wam napić się ze mną… z kałuży… bez pojemników?