Golden Retriever i jego ząbki
Miałam nie pisać codziennie? I co? I teraz zebrało mi się tyle do opowiedzenia, że mnie na pewno gardełko od szczekania rozboli zanim skończę! Bo wiecie- ja dyktuję mojemu Państwu co mają pisać, bo sama się jeszcze nie nauczyłam.
No więc zaczynajmy!
Dowiedziałam się dzisiaj, że mam nową (chyba jedyną?) kuzynkę. Na początku nie wiedziałam, co to ?kuzynka? i czy fajnie ją mieć i co się z tym robi (je, podgryza, poszarpuje?) , ale potem moi Państwo wyjaśnili mi, że siostra mojego Pana ma małą Labradorkę. Ma osiem tygodni i jest mniejsza i bardziej nieporadna ode mnie. Zastanawiam się jak to możliwe, skoro ja jestem jeszcze całkiem malutka? Będę musiała sama ocenić jak ją zobaczę, a będzie to już niedługo. Wprawdzie moja nowa kuzynka mieszka bardzo daleko (tak mi powiedzieli), bo w Łodzi ( nie rozumiem- na filmie łodzią pływało się po wodzie, a skoro wokół Szczecina jest dużo wody, to może do mnie przypłynąć), ale na wakacje ma być u babci i dziadka, a ja u drugiej babci i drugiego dziadka, więc będziemy się często widywać, ganiać, podgryzać i co tam jeszcze razem wymyślimy. Już macham ogonkiem na tą myśl i ostrzę ząbki, co by się lepiej wgryzać w jej milutkie futerko!
A no co do ząbków właśnie- dziś moja Pani mnie przeraziła! Bawiłyśmy się jak co dzień w szarpanie mojego pieska i Pani ręki- niby przypadkiem. W ogóle zauważyłam, że można podgryzać wiele rzeczy, których Państwo podgryzać mi nie pozwalają, jeśli tylko położy się tuż obok nich jakąś zabawkę i udaje, że podgryza właśnie ją, hehe. Ale, wracając do tematu: ugryzłam Panią w rękę(w zasadzie lekko podgryzłam, tak na 1/6 lub 6/1 możliwości- jeszcze nie rozumiem o co chodzi w tych ułamkach?), a ona stwierdziła, że cieszy się, że niedługo już nie będę miała tych igiełek i że Foxowi wypadły już prawie wszystkie ząbki. Że co, kości blade? Przecież jestem malutka! Nie chcę jeszcze się starzeć i umierać! Przecież dopiero wtedy nie ma się zębów! Czy ja umieram? A może znów czegoś nie rozumiem, tak jak wtedy, gdy myślałam, że to moi Państwo umierają? Zaczęłam sobie tłumaczyć, że nie ma się czym martwić, że oni mi później na pewno wszystko wyjaśnią? I wtedy właśnie Pani zabrała mi i zepsuła posłanie!!! Wyciągnęła ze środka jakiegoś czarnego węża (na czym ja, kości blade, spałam?), a resztę wrzuciła do takiej maszyny, która produkuje mokre szmatki na suszarkę- te, pod którymi fajnie się leży i fajnie podgryza. No i przeraziłam się jeszcze bardziej- skoro mają mi wypaść zęby, a Panie stwierdziła, że nie będę już potrzebować mojego posłania- to chyba naprawdę coś złego się ze mną dzieje. Tylko dlaczego zabiera mi posłanie już teraz? Nie pozwala mi na dokończenie mojego psiego żywota (jestem jeszcze taka młoda i śliczna oczywiście, nie chcę umierać!) w ciszy i spokoju? na własnym posłaniu?
A to oczywiście ja- Golden Retriever Nala, jakbyście nie pamiętali. Mimo bliskiej i nieuchronnej tragicznej śmierci z uśmiechem na mordce.