Tytuł moich dzisiejszych wyszczeków może być dla Was zastanawiający, ale już zaraz wszystko wyjaśnię. Zacznę jednak od tego, że nasza buda (z drobnymi wyjątkami) wygląda już jak każda inna buda- da się tu spać, jeść i bawić w całkiem niezłych warunkach. Pokój, który miałam zasiedzieć został już odgruzowany, a nawet odmeblowany. Ponoć kiedyś ma tam być rodzicowe posłanie (czyli także moje, ale nie mówcie im o tym, bo jak na razie udaje mi się ulotnić z rodzicowych nóg zanim oni się rano obudzą, bo wydaje mi się, że tak nie do końca mają ochotę ze mną spać. A może tylko mi się wydaje, że nie zdają sobie sprawy z mojej obecności? Nie ważne…), ale na razie zabrakło im na to tych śmiesznych papierków, w celu posiadania których tak dużo pracują. Swoją drogą pracują chyba nieefektywnie, skoro im tych papierków zabrakło. Rodzice jednak twierdzą, że nie chodzi tu o brak efektów, tylko o fakt, że podczas kupna i urządzania nowej budy zaskoczyła ich wysokość nawet tych wydatków, które przewidywali. A pojawiło się wiele, wiele innych, nieprzewidzianych zupełnie. No cóż wszyscy wiemy, że tłumaczą się winni…

I właśnie tą winę potwierdza ostatni brak szczekania mamy. A było to tak: rodzice, jak to często zwykli robić, oddali nas do dziadków i pojechali do pracy. Tak jak zwykle pojawili się po nas następnego dnia. W sumie wszystko było tak, jak zwykle, za wyjątkiem jednego, małego szczególiku. Mama zupełnie nie mogła nic zaszczekać. Bardzo cichym szeptem wyjaśniła dziadkom, że ok. 23:00 całkiem straciła głos i całą pracę musiał dokończyć za nią tatuś. Dziwnie się patrzyło, na niemówiącą nic mamę, ale mi się to całkiem podobało. Mogłam robić wiele rzeczy, których normalnie mi robić nie wolno, a mama nie zwracała mi na to uwagi, tylko dziwnie odnóżami wymachiwała 🙂 Przestało to jednak być śmieszne, kiedy Krewetka, nie słysząc zakazów, o mały włos nie zrobiłaby sobie krzywdy. Na szczęście mama zdążyła podbiec- do tego głos był niepotrzebny. Okazał się jednak bardzo potrzebny do utrzymania ładu i porządku w naszym stadzie i na całe szczęście mama szybko trafiła do specjalisty, który orzekł ostre zapalenie kratami, czy coś takiego (nie wiem co mama robiła w sąsiedztwie krat i nie wiem jak one wywołały pożar, ale wiem, że to właśnie przez to mama mówić nie mogła). Dzięki specjaliście mama zaczęła stopniowo odzyskiwać głos, ale usłyszała, że najlepiej by było gdyby przez pewien czas nie jadła, nie piła, nie próbowała mówić i nie oddychała 😉 Nie wiem czemu mama nie zastosowała się do lekarskich zaleceń. Na szczęście poprawa nastąpiła pomimo jedzenia, picia i oddychania i znów przy pracach domowych mama zaczyna wyć. Ja tam nie mam serca nic jej na to powiedzieć, ale Krewetka czasem prosi „mama, nie śpiewaj…” I mama jej słucha, albo tylko zmienia melodię… Czasem zaczynamy z Krewetką jej wtórować, a ja nawet próbuję chrumkać.

A co do mojego chrumkania- tu sprawa jest banalna. Tata czasem się śmieje, że niektórzy faceci są zdziwieni, gdy odkryją, że kobieta robi to grubsze. Nawiązując do tego- pewnie będziecie zdziwieni gdy się przyznam, że nie jestem taka idealna i eteryczna, jak na to wyglądam. Nie- jestem bardzo ludzka. Robię to grubsze, puszczam bąki, z których Krewetka ma nieziemski wręcz ubaw i często bekam. Szczególnie wtedy, gdy wybiorę się do mojej ulubionej, śmietnikowej restauracji. Zawsze, gdy mi się to przydarzy, słyszę  z krewetkowej paszczęki, że „Nala świnka„. A nie, nie jestem świnką, jestem śliczną, psią kobietą! Może i jej (krewetki, choć wiem, że rodzice też za moimi plecami od świń mnie wyzywają…) zdaniem, nie jest to zachowanie godne goldenkowej damy, ale przecież nic nie poradzę na to, że mam układ trawienny! W sumie, jak sobie beknę, to powinni powiedzieć, że „z dwojga złego- lepiej tą stroną”, a nie  wyzywać mnie od świń!!! Postanowiłam zatem zrobić im na złość i będę odtąd najświńszym goldenkiem świata. Zamierzam też chrumkać, zamiast szczekać i popiskiwać! Trzymajcie kciuki za moją walkę z nietolerancją!

Chrum, chrum!

2 szczeknięć jak na razie

Phoebe
 1 

Droga Nalu!!!
Milo, ze sie odezwalas. Ogromnie sie ciesze, ze Wasza nowa Buda w pelni funkcjonuje ;).
Nie jestes jedyna goldenkowa swinka… mnie tez tak Rodzice przezywaja ( nasza Krewetka jeszcze nie umie tego wyszczekac). Co do bekania- ja rowniez wykonuje te czynnosc namietnie, po zjedzeniu moich kulek mocy, a jak puszczam baczki, to Rodzice dziwnie szczekaja „alarm pe-gaz” i zatykaja nosy :). Nic z tego nie rozumiem- dziwne jakies te czlowieki :p.
Moje uszko juz sie zagoilo i powoli dochodze do siebie (nadal sie boje bawic z innymi piesami, ale nie mow, prosze, nikomu).
I w ogole jestem bardzo nieszczesliwa, bo pan doktor powiedzial, ze jestem utyta i Rodzice kupili mi jakies „fuj” kuli mocy , jakis „lajt”, czy cos. Dobrze, ze chociaz moja Krewetka sie ze mna dzieli swoimi pysznosciami, bo inaczej umarlabym z glodu :(.
Haaauuu, Nalu, merdam tez wesolo ogonkiem do Twojego Stada

lipiec 20th, 2012 o 21:59
ASTOR
 2 

Droga Nalu,
muszę Ci sie poskarżyć, że też mówią na mnie świnka Peggy, bo podobno mam zimą nos różowy jak prosiaczek. Ja nie chrumkam ,za to mój Pan robi to często i donośnie przed telewizorem i mówi: „przecież ja wcale nie chrapię”. Ot, gdzieś jest równości wszystkich stworzeń, gdzie?

lipiec 23rd, 2012 o 18:33

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść