Od moich ostatnich wyszczeków raczej nie było mi zbyt wesoło… Krewetka najpewniej zaraziła się od reszty rodzinki i też zaczęła paskudnie pocharkiwać. Początkowo myślałam, że ta mała istotka próbuje się nauczyć mojego języka. Wkrótce jednak zaczęła wyglądać jak golden po kilku kąpielach błotnych i braku wody pitnej, więc rodzice zabrali ją do weterynarza. Potem okazało się, że jest uczulona na któreś z podawanych lekarstw i było jeszcze gorzej. Wynikiem tego wszystkiego był brak jej zabaw ze mną, zmniejszenie ilości czasu poświęcanego mi przez rodziców (bo cały okupowała Krewetka) i oczywiście brak dłuższych, od tych nasiusiowych, spacerków. Utknęliśmy w domu i tylko tata wychodził do pracy i czasem na polowania, z których wracał bez smaczków dla mnie, bo jakoś tak nie w głowie mu teraz one były… Ale nic to- przetrwaliśmy, a teraz to wszystko jest mi wynagradzane!

Mały potwór wyzdrowiał, a po chorobie ma tyle niespożytej energii, że bryka niczym małe goldeniątko- wszędzie pełno jej dzikiego kupra, szaleńczych okrzyków i przedziwnych pomysłów. Z niespotykaną dotąd zawziętością poluje na mój niczego niespodziewający się ogon, kradnie mi zabawki, atakuje balonami i ma z tego dziką satysfakcję. Ja z resztą też. Tylko rodzice próbują ją stopować i pełni obaw oczekują momentu kiedy przestanie mi się to wszystko podobać. Ale spokojnie- jeszcze mi do tego daleko. Choć niespecjalnie podoba mi się to ogonopociąganie– jestem w stanie jej wybaczyć. Bo dostaję od niej tyle uwagi i czułości (tak, tak- buziaczki w czółko i drapanie za uszami są na porządku dziennym), że mogę się poświęcić w sprawach niezbyt komfortowych. A tych, w porównaniu do otrzymywanych czułości, jest stosunkowo mało.

Do tego spotyka mnie szereg niespodzianek. Przykładowo- wczoraj zostałam zabrana na wspaniałe przyjęcie. Chrześnica mamy (cokolwiek to znaczy) miała urodziny i cała nasza rodzinka popędziła złożyć jej życzenia. To były wspaniałe chwile! Małe i większe bezsierściowce głaskały mnie czule, rzucały piłeczki i inne zabawki i dokarmiały prawdziwymi przysmakami. W kuchni zawsze czekała na mnie miska wody i chwila wytchnienia od nich, ale nie korzystałam z tych wątpliwych dóbr zbyt często. Wolałam przebywać z nimi. Czułam się kochana i wyjątkowa!

Z kolei dziś znów wspaniała niespodzianka. Rodzice zabrali mnie bez słowa uprzedzenia do babci, a tam (o Szariku!) moja kochana kuzynka Luna! Wprawdzie przy naszym powitaniu nie zauważyłyśmy zbliżającej się Krewetki i tak trochę sprowadziłyśmy ją do naszego, czteroodnóżowego poziomu. Na szczęście Krewetka wiedziała, że najlepiej zakryć pysk i czekać na rodzicową odsiecz, więc przemknęłyśmy dalej nie robiąc jej krzywdy, a rodzice jakoś ją potem pozbierali i doprowadzili do porządku. Hanka nie miała do nas o to żalu (rozumie chyba, że powitania mogą być bardzo dzikie, sama często dziko wita wracającego z pracy tatę) i już wkrótce przystąpiła do wspólnych zabaw. O Lunę nie jestem zazdrosna, więc nie przeszkadzało mi, że mój mały bezsierściowiec mizia innego pieska. Trochę tylko było mi szkoda, że przez przebywanie Hanki pośród nas nie mogłyśmy się normalnie popodgryzać. Ale i tak świetnie się wybawiłyśmy.

Jutro będziemy znów u babci i dziadka i cioć i wujków i Luny. I zapewne też będzie wspaniale. Może nawet z okazji święta rodzice pozwolą mi z Luną hasać i robić zapasy? Już dawno mnie nic nie bolało, więc jest szansa… Czekam na to z niecierpliwością, a Was pozdrawiam i życzę żywotu szczęśliwego goldena. Takiego, jak mój ostatnio!

 

6 szczeknięć jak na razie

Marta
 1 

Świetny blog!Gdy go znalazłam nie mogłam się oderwać od jego lektury:) Sama jestem właścicielką czteromiesięcznej suni goldenki:)
Pozdrawiam i nie mogę doczekać się nowych wpisów:))))

listopad 2nd, 2011 o 11:04
AMA
 2 

No tak, życie szczęśliwego goldenka jest piękne. Ja ostatnio spędziłam dzień przepięknych wąwozach. Tak brykałam, że jak wróciliśmy od razu poszłam spać. A wczoraj moja siostra cioteczna (3 lata) chciała zmienić mi sierść na zimę na kolor zielony. Na szczęście dało się go zmienić i dziś już nie jestem żabką, a goldenkiem

listopad 8th, 2011 o 15:12
Katarzyna
 3 

Nala chciałam Ci powiedzieć, że masz przewspaniałych swoich własnych, prywatnych bezsierściowców. Co prawda nie szczekają, nie pozwalają Ci na wszystko na co każdy szanujący się goldenek ma ochotę- np. taplanie w błotku, rozmnażanie przedmiotów, brykanie do woli, ale i tak są zdecydowanie SUPER 😉 Każdemu pieskowi życzę takich rodziców.

listopad 10th, 2011 o 20:52
 4 

A dziękuję bardzo, choć oczywiście im tego nie przekażę, bo w piórka obrosną 😉 A tak poza tym, to muszę trochę sprostować, bo mogę taplać się w błocie i rozmnażać mniej ważne rzeczy do woli. Tylko brykanie mam dość mocno ograniczone ze względu na moje stawy biodrowe… Jak tak nad tym pomyślę, to może jednak mogliby pozwalać mi na więcej, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Jeszcze raz- dzięki!

listopad 10th, 2011 o 23:56
kinia
 5 

Czytałam dużo o rasie tego psa bo teraz będe kupowała pieska i niemoge sięzdecydować z jednej strony są psami energicznymi ruhliwymi przyjaznymi a z drógiej strony mają też minusy problemy ze stawami i wele inyh horub więc nie wiem co mam myśleć

listopad 21st, 2011 o 13:24
 6 

Witaj Kiniu,
Niestety większość ras ma predyspozycje do pewnych, typowych dla danej rasy chorób. Większość przedstawicieli dużych ras będzie bardziej podatna na choroby stawów i serca. Ale oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, że Twój piesek też zachoruje. Z drugiej strony nikt nie zagwarantuje, że kupiony szczeniak będzie zdrów jak ryba…
Z kolejnej strony- możesz kupić pieska rasy uważanej powszechnie za najzdrowszą (kundelek 😉 ), a i tak możesz się potem borykać z jego problemami zdrowotnymi.
Tak więc decyzja należy do Ciebie i to Ty podejmujesz ryzyko.
Musisz jednak pamiętać, że psiak to istota żywa. Nie przeprowadza się typowej kontroli jakości, nie sprawdza się kosteczki po kosteczce i poszczególnych podsystemów. Nikt nie da Ci gwarancji, że przez okres dwóch lat nic się nie zepsuje. Nie będziesz go mogła zareklamować. I absolutnie nie wolno wyrzucić wadliwego egzemplarza…

listopad 21st, 2011 o 15:08

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść