Wiecie co to jest- chodzi po ścianie i stuka?
– pająk z nogą w gipsie!

A to- chodzi po domu i okolicy i stuka i podpiera się metalowymi kijami?
– moja mama z nogą wsadzoną w to, w co noga pająka!

A było to tak:
Dawno, dawno temu, bo w zeszło-zeszłą sobotę, cała nasza rodzinka postanowiła wybrać się do babci. Zatrzasnęliśmy za sobą drzwi i ruszyliśmy w dół schodów, które jak zwykle wrednie oddzielały nasz domek od pozadomia. Mama niosła Krewetkę, tata inne tobołki, a ja swój kuper i uszy. Dotarłam na dół pierwsza i stałam z nosem przyklejonym do drzwi wejściowo-wyjściowych (czekając na choć minimalne ich uchylenie, by móc ruszyć na poszukiwanie ptasiego jedzonka i miejsca na to grubsze), kiedy to usłyszałam rumor. Odwróciłam się i ujrzałam mamę, z Krewetką na rękach i dziwnie wygiętą stopą. Nie zwróciłabym na ten fakt większej uwagi (bo zaraz potem tata przejął Krewetkę, a mnie szybko wypuścił na zewnątrz, gdzie dziarsko hasałam, dopóki mama nie wtoczyła się do podstawionego przez tatę tuż pod klatkę, w trybie natychmiastowym, dużego srebrnego potworzyska), gdyby nie dziwny wyraz pyska mamy, który utrzymywał się do wieczora. Pojawiła się również kulawizna.
Dziwny wyraz pyska i kulawizna były widoczne przy każdej próbie stanięcia na dziwnie wygiętą tamtego ranka łapę, aż do poniedziałku, kiedy to mama udała się do weterynarza i powróciła do nas w pięknym, nowym, bardzo twardym i stukliwym buciku… Dodatkowo pojawiły się u niej dwa całkiem nowe odnóża, w postaci metalowych kijków, których z początku trochę się bałam, ale okazały się zupełnie nie baniowymagające.

Od tej pory mam raj na ziemi!
Najpierw zamieszkaliśmy u babci, bo mama niezbyt mogła się ruszać, a tata musiał chodzić do pracy i nie miałby kto biegać za małym potworem. Tam wszyscy mnie głaskali i dokarmiali i wypuszczali na siusiu. A potem tata wziął urlop i odtąd jesteśmy razem! Mają dla mnie czas, choć wieczorami siadają do pracy (wtedy i tak śpię) i choć w weekendy jeżdżą do innej pracy (wtedy jesteśmy z Krewetką u babci i też jest super). Mama też ma teraz całkiem dobrze- dużo siedzi na kuprze, lub leży z kuprem do góry. A obie te czynności zawsze bardzo sobie ceniła. Tata ma gorzej, bo kiedy mama się górokupruje– on wykonuje jej obowiązki. Krewetka odkryła, że spacerki z tatą są przyjemniejsze od tych mamowych (bo tatusia można naciągać na soczki i bułeczki), a nowy bucik mamy wydaje fajne dźwięki podczas szturchania, drapania i głaskania. Ogólnie jest teraz tak spokojnie, rodzinnie, leniwie. A mi to strasznie pasuje! Chciałabym, żeby stan ten trwał i trwał, choć mama w gruncie rzeczy nie wydaje się zadowolona z tego ruchoogranicznika w postaci stukliwego buta, którego musi wszędzie za sobą targać.

Tak sobie myślę, że jak mama pozbędzie się swojego balastu, to potem ja spróbuję w coś takiego wdepnąć, żeby tylko utrzymać ten stan mnogości rodzicowego czasu dla mnie. Życzcie mi powodzenia w próbach!

3 szczeknięć jak na razie

beza
 1 

Oj Nalu, nie będę Ci życzyć powodzenia bo noszenie gipsu nie jest przyjemne. Twoją mamę teraz na pewno bardzo boli noga. Życze jej szybkiego powrotu do zdrowia.

wrzesień 16th, 2011 o 18:08
ciekawy
 2 

Witam Drogie Panie
Mam kilka pytań ….
Wiem że to spory nietakt pytać damy o wymiary ale… Niedawno spotkałem biszkoptowego łobuza który wyrósł do 65 cm (wys.) i 80 cm (dł „bez ogona” ) jak duża jesteś Nalu 🙂 a drugie pytanie czy rzadko trafia się na takie piękności w złotym kolorze ?

wrzesień 25th, 2011 o 16:36
 3 

To wcale nie jest nietakt, drogi Ciekawy. Na wyborach miss też podaje się ich wymiary. Nietaktem jest jedynie pytanie kobiet o wiek, pod warunkiem, że wyglądają na osobniki dość wiekowe 😉
W kwestii biszkoptowego łobuza- wzorzec rasy podaje wielkość dla psa- do 61cm w kłębie (co oznacza, że psiak mierzony jest gdy siedzi, od ziemi do karku (bez łba)). Spotkany „olbrzym” nie jest zatem jakoś niespotykanie wielki. A ja nigdy się nie mierzyłam, ale postanowiłam, że to zrobię i otrzymane wielkości podam w następnych moich wyszczekach.
I na koniec- każdy Golden to prawdziwa piękność! 🙂

wrzesień 28th, 2011 o 22:28

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść