18
lut

Ehhh…

W sumie na tytule dzisiejszych wyszczeków mogłabym poprzestać, bo oddają one pełen obraz sytuacji… Uwierzcie- może być gorzej, niż było. Wiem to teraz, bo właśnie jest gorzej niż było. Zostałam przymusowo poddana kwarantannie. Siedzimy w domu, prawie nigdzie nie wychodzimy i (o zgrozo!) nikt nas nawet nie odwiedza. A wszystko przez to, że bezsierściasta część mojego stada jest chora. Cała trójca- mama, tata i Krewetka…

Początkowo wydawało się to nawet śmieszne, jak najpierw mama, potem tata, zaczęli próby szczekania. Myślę sobie- super, wreszcie chcą zrobić coś dla mnie i zacząć rozmawiać w moim języku, żebym nie musiała się więcej domyślać o co im chodzi. Bo, jak zapewne wiecie, język ludzki jest pełen zawiłości i ukrytych haczyków. I domyślaj się Goldenku, czy ze słów „trzeba wyjść z Nalą” masz odczytać, że „ogólnie, to czasem trzeba z nią gdzieś iść„, „pójdziemy gdzieś TERAZ”, „pójdziemy po filmie/pracy/obiedzie”…Podeszłam do sprawy entuzjastycznie. Mój entuzjazm osłabł nieco, gdy zaczęli naśladować takie wielkie psy z trąbami zamiast pysków, bo co to niby mi miałoby pomóc. Osłabł bardziej, gdy zaczęli się wylegiwać na swoim posłaniu. A dziś totalnie opadł, kiedy dołączyła do nich Krewetka, nawet nie próbując naśladować żadnej mowy, tylko drąc ryja wniebogłosy i marudzić przy każdej próbie kontaktu.

Zamknęłam się w sobie. Zamknęłabym w sobie też moje zabawki, ale nie wiedziałam jak. Zamknęłabym się chętnie gdzieś w budzie, razem z zabawkami, byle nie słyszeć tego, co dziś słyszałam, ale budy nie posiadam. Czerwony potwór, który stał się czarny, ma swój własny, najwłaśniejszy domek, z którego znów nawet nie korzysta. A mi- biednej istotce, która chętnie stałaby się posiadaczką cudownej w obecnych czasach samotni- nie należy się taki bonus. To niesprawiedliwe!

Leżąc spokojnie na fotelu, potem drugim, a potem na posłaniu rodziców; zasłaniając uszy łapami, a łapy ogonem– dokonałam fantastycznego odkrycia. Oni nie pracują! No- prawie nie pracują… Może po chorobie dalej nie będą tego robić? Ależ byłoby cudownie! Mój entuzjazm lekko podniósł pysk z podłogi i spogląda na nich pełnymi nadziei ślepiami. Ja robię to samo, choć mój pysk nadal najczęściej leży na podłodze, w nadziei, że tutaj dociera mniej krewetkowych odgłosów. Boję się sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości. Ale wreszcie pojawiło się światełko w tunelu!

P.S. Mimo nadziei na poprawę sytuacji, nadal jestem w stanie rozdygotania ogona. Jeśli coś jest dla Was niezrozumiałe, to pytajcie- może ja też siebie zrozumiem i jakoś przetłumaczę o co mi chodziło.

6 szczeknięć jak na razie

Karolina :)
 1 

to jakiś pechowy miesiąc co do chorób – u mnie też cała rodzinka chora. ;(
Trzymaj się w zdrowiu Nalo, buziaczki 🙂
oraz szybkiego powrotu do zdrowia rodzicom i krewetce )

luty 21st, 2011 o 09:08
ASTOR
 2 

eh, nie wiem, co lepsze. moi bezsiersciowcy zdrowi, więc od rana do wieczora i wieczorem też ciągle pracują. Podobno sezon i tak trzeba. nie ma miziania, głaskania, pieszczenia i drapania po grzbietku, ba, nie ma nawet ściągania szczotką sierstki. jest mi smuuuuuuutno i żle. Dobrze, że chociaz snieg spadł to chłodzi moją tęsknotę za towarzystwem. Hauuuuuu!!!!!!!!!!

luty 21st, 2011 o 15:58
beza
 3 

I u mnie wszyscy chorzy( Mama, tata i Asia), nawet nie chcą wyjść ze mną na spacer, i nie widzę się z malymi bezsierściowcami.

luty 21st, 2011 o 18:31
Dżeki
 4 

Nie najlepiej się z Dżekim dzieje.Ktoś go albo porwał albo ukradł.Tata pojechał go szukać po okolicznych wioskach.

marzec 6th, 2011 o 18:53
 5 

Niestety nie mogę napisać nic więcej niż to, że będę trzymać kciuki za szczęśliwy powrót psiaka do domu… Uszy do góry- może wybrał się na wycieczkę krajoznawczą i niedługo sam wróci?

marzec 6th, 2011 o 22:36
Dżeki
 6 

Wrócił już

marzec 10th, 2011 o 18:48

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść