Robię się coraz większa!
Robię się coraz większa!
Muszę przyznać, że moje wspólne posiłki z babcią, podjadanie słodyczy z dziećmi i samotne posiłki z miską dają piorunujące efekty. Do tego dopiero co byłam… kobieco niedysponowana i nie mogłam sobie tak łatwo i wszędzie hasać, jak tylko mi się chciało.
No więc brak ruchu i dużo jedzonka dało o sobie znać stale rosnącymi boczkami. Mój piekny blondi kuper także zrobił się większy. No i tak jakoś szybko się męczę. Tata powiedział, że jest to chyba ostateczny dowód na to, kogo kocham a kogo nie.
Bo musicie wiedzieć, że mój tata rośnie, ale w drugą stronę. Codziennie teraz biega, chodzi na piłkę i robi inne dziwne i niepodobne do niego rzeczy. No i te rzeczy niedługo będzie wyrzucał, bo chudnie w oczach. Mi to wszystko nie sprawia żadnej różnicy, a jedyne co mnie martwi to to, że codziennie wieczorem tracę tatę z oczu co najmniej na pół godziny jego biegu.
Mama jest za to coraz większa. Podobno to dobrze, ale ja nie do końca w to wierzę. Kto chciałby rosnąć tak dziwnie jak ona? Aż musiała nowe, specjalne ciuchy kupić. Mamusia rośnie w brzuszku coraz większa. Już Wam kiedyś mówiłam, że mama i tata są w ciąży.
Ciąża- stan, w którym żeńska właścicielka Golden Retrievera ma brzuch, który jej ciąży (stąd nazwa) i po 9 miesiącach pojawia się w rodzinie nowy piesek, którego rodzice kupują… wyciągają z kapusty… albo macza w tym palce bocian… jakoś tak.
No więc ja solirydawyzuję się z mamą i dotrzymuję jej kroku (a właściwie bezruchu) w rośnięciu. A co- tata i tak będzie nas woził samochodem!
P.S. Wiem, że Golden Retriever (ani inny piesek) z dysplazją nie powinien tyć, wiem… Cóż poradzę, skoro to wina taty samochodu!
Szczeknij do mnie!