Z uwagi na niepoprawiający się czasobrak rodziców, postanowiłam poważnie przemyśleć radę Astora i zastosować się do jego sugestii. Postanowiłam opracować plan większego wciągnięcia Krewetki we wspólne spędzanie czasu. Cel- ja i Krewetka, dziko brykające, podgryzające się i karmiące nawzajem. Punkt wyjścia- ja, pragnąca brykania, podgryzania i karmienia, oraz Krewetka- pragnąca Szarik wie czego? Sposób osiągnięcia obopólnej korzyści- mglisty, bliżej niezrozumiały i odległy

Ąle wiadomo, że każdy plan trzeba dokładnie przemyśleć,  uwzględnić punkty newralgiczne, zawrzeć sposób uniknięcia katastrofy. Więc myślę i myślę i wygryzam futro i myślę i robaczkuję po dywanie i myślę dalej, w końcu zasypiam liżąc się po ogonie, nie wymyśliwszy niczego sensownego…

Bo co ja tak naprawdę mogę z nią robić? Możemy dziko hasać! No nie do końca- możemy co najwyżej spokojnie pospacerować. I to też przy założeniu, że będę szła na odległość połowy ogona od niej, w razie konieczności asekuracji przy upadaniu. Krewetka skończyła już rok życia z nami, powinna więc być całkowicie sprawna, jak na dorosłą istotę przystało. A ona co? Ledwo chodzi, zataczając się jak pijany berneńczyk, podpierając co róż odnóżami, którymi jak mniemam podpierać się nie powinna. O bieganiu można co najwyżej pomarzyć.

Możemy turlać się po podłodze, bo w tym jest dobra. Ale z kolei wygląda na tak delikatną istotkę, że mam wrażenie, iż każde jej spotkanie z moimi łapami czy kuprem grozi poważniejszą kontuzją. W związku z powyższym, o podgryzaniu się mogę zapomnieć. W dodatku jej nieusierściona skóra wygląda na zupełnie nieodporną na goldenkowe i każde inne zęby. A przecież nie chcę zrobić jej krzywdy, tylko znaleźć kompana do zabaw…

Każda możliwa interakcja z tą dziwną istotą wydaje mi się jakaś pozbawiona dynamiki i polotu. Eh- szkoda szczekać!

Pozostaje mi jedynie czekać na odzyskanie wolnego czasu u rodziców lub wyrośnięcie sierści u Krewetki. Niestety nie wiem, co nastąpi najpierw. Modle się o jedno i drugie.

Pomyślałam sobie, że skoro nie mogę się z nią bawić, to chociaż wywalczę częstsze dokarmianie. I tu też kuper blady, bo rodzice powtarzają jej ciągle, że ma się nie dzielić ze mną, tylko jeść sama. Nie słyszałam jednakże tego samego, gdy to ja próbuję się najeść, a Krewetka grzebie mi w misce. Jedyne, co słyszę, to „dobra, grzeczna Nala”, za to, że nie wydaję pomruków niezadowolenia z tej wymuszonej grzeczności. W sumie, to nawet nie chodzi o to, że jestem niezadowolona. Nie przeszkadza mi, że ktoś grzebie w mojej misce. Tylko chciałabym móc pogrzebać w miskach innych, kiedy to oni jedzą. A niestety nie wolno mi nic brać ze stołu… Na szczęście Krewetka ma na tyle nieskoordynowane ruchy, że połowa tego, co chce zjeść ląduje na ziemi, a potem w moim malutkim brzuszku. Nie o to mi jednak w całej tej współpracy chodzi.

Nic to jednak. Nadal nie pozwalam uszom opaść i czekam na lepsze czasy. Nie ustaję w kombinacjach nad znalezieniem jakiejś zabawy, która by mi się podobała, a w której Krewetka byłaby dobra. Mam nadzieję, że wkrótce to nastąpi.

Pozdrawiam Was serdecznie

Wasza biedna, zapomniana, niewymiziana Nala.

6 szczeknięć jak na razie

Globus6
 1 

Więc spróbuj się do niej delikatnie połasić. Wtedy Krewetka będzie się cieszyć i Ty będziesz zadowolona.

luty 11th, 2011 o 18:19
 2 

To jest trochę niebezpieczne dla mnie- jak się łaszę do Krewetki, to ta wyrywa mi futro i pcha macki do pyska (mojego, znaczy się). Ale dzięki za radę 🙂

luty 11th, 2011 o 23:00
Karolina :)
 3 

Oj ten czasobrak… 😉
Nie martw się Nalo – pewnie niedługo zostaniesz wymiziana za wszystkie czasy 😉
Pozdrawiam 😉

luty 14th, 2011 o 14:15
Kasia
 4 

Jak krewetka będzie już większa to możesz z nią iść do przedszkola, wtedy na pewno nie będziesz narzekała na mizianiobrak:) Możesz też psocić się krewetce, np. zabierać jej zabawki, wyjadać z miski albo pchać swoje łapki do jej otworu gębowego…ale chyba rodzice nie będą zadowoleni i krewetka też, więc najlepszym wyjściem będzie chyba kompromis!:D

luty 14th, 2011 o 17:00
Fenomen
 5 

czekamy na koniec czasobraku i nowe zdjęcia, Nalu 🙂

luty 14th, 2011 o 22:06
ASTOR
 6 

Witaj Nalu, bardzo martwi mnie Twoja sytuacja, ale obserwując poczynania mojej sąsiadki bernardynki Damy, może prowadź Krewetkę odnóżami po ziemi, pomagając jej utrzymać pion trzymając kochanym pyszczkiem za ubranie Krewetki na karku. Całkiem fajnie Dama sobie z tym czymś radzi, a po kilku minutach „marszu” obie -prowadzona i trzymająca słodko śpią ze zmęczenia – polecam i gorąco Cię wirtualnie miziam. Miłej zabawy – Astor

luty 17th, 2011 o 21:05

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść