Golden Retriever na biwaku

Jestem już po biwaku i mogę znowu dla Was pisać. Na pewno się cieszycie tak jak i ja. Nie zdążę Wam dzisiaj opisać wszystkiego, co przeżył Golden Retriever, więc będziecie musieli do mnie często zaglądać, jak zawsze.

Zacznę od tego, że byliśmy na biwaku w Chinach, w miejscu zwane Zdbice. Tą drugą nazwę słyszałam często, a kraj skojarzyłam , ponieważ moi rodzice jedli zupki chińskie. No więc byliśmy w Chinach w miejscu zwane Zdbice.

goldenek, golden retriever

Na miejscu moich rodziców wcale bym tam nie jechała! Jak jesteśmy w domku to oni mają blisko do łazienki, a ja daleko. Tutaj było odwrotnie. Bo nie wiem, czy uwierzycie, ale nie było łazienki w domu! Powiem więcej- nie było domku! Wszyscy spaliśmy na jednym posłaniu pod taką szmatką. Miała ona dawać cień w dzień, a ciepło w nocy. Niestety- była chyba popsuta, bo w dzień było strasznie gorąco, a w nocy zimno. Tak właściwie dla mnie to było dobrze nocami, ale moi rodzice na pewno zmarzli, bo oni mają mniej sierści.

Namiot Golden Retrievera, namiot goldenka

Oprócz niewygód w postaci łazienki i szmaty, to dodatkowo spaliśmy na ziemi. Cieszyłam się z tego, bo kładłam się na środku i byłam najważniejsza i przytulana, aż zasnęłam. Mam nadzieję, że moi właściciele przekonają się teraz, że jest miło i będę mogła wchodzić na wygodną kanapę.Bo jak wiecie cały czas próbuję ich tego nauczyć, ale są jacyś oporni…

Było tam też pełno takich małych zwierzątek, które gryzły i kąsały, i jeszcze inne zwierzątka, które gryzły i kąsały i jeszcze takie większe zwierzątka, które gryzły i kąsały, a poza tym były takie mojej wielkości zwierzątka, które? bawiły się ze mną! To były bezsierściowce. Bo dużo osób było. Te dwie dziewczynki, którymi się bawiłam mieszkały zaraz obok nas w domku na kółkach. A nasz domek był w szmatce.

W normalnym domku (tym co zawsze) jest taki przyjemny chłodek, bo słoneczko nie zagląda. Tam jednak słońce cały czas nas oglądało, a jak wiecie- gdy słońce ogląda, to wtedy nas boli i jest nam gorąco. Nie było gdzie się schować niestety. Na szczęście od razu porozumiałam się ze słoneczkiem. Ja się kładłam i dawałam się oglądać, a ono po paru godzinach dawało mi spokój i znikało, a pojawiał się Pan Księżyc. Widzicie jak mi się udało i jaka jestem sprytna?

Goldenek wygrzewa się na słońcu, golden retriever na słońcu

Mówiłam, że ja bym na miejscu moich rodziców nie pojechała. Jeśli potrzebujecie jeszcze więcej dowodów to proszę bardzo: moi Państwo musieli jeść tak jak ja na ziemi! Ja miałam miseczkę i oni mieli miseczki. Ja miałam swoje chrupki i oni mieli swoje chrupki. Mieli też dużo innych dobrych rzeczy, ale nie dawali mi. Na szczęście jedli na ziemi, a przecież wiadomo, że jak leży na ziemi to mogę wziąć.

No właśnie! Na ziemi leżało wszędzie pełno zabawek! Były kije i kijki i kijaszki i kije! Jak miałam szczęście to znalazłam jakieś zwierzątko które skakało (ale nie gryzło i nie kąsało). Początkowo była też Luna, ale jej było bardzo gorąco i spała. Ona nie dogadała się ze słoneczkiem chyba.

Labrador retriever

Jak widzicie- nic ciekawego na tym biwaku. To znaczy nic ciekawego dla rodziców, bo ja miałam pełne łapki roboty. O szczegółach opowiem Wam jednak już niedługo.

Galeria zdjęć z biwaku.

Zapraszam!

Wasz goldenek.

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść