O męczącym święcie

Pisałam Wam ostatnio, że zostałam bezdomna. Tak więc już Wam szczekam, że sytuacja wróciła do normalności i znów jestem całkowicie domna i szczęśliwa! Dostałam nowiutkie, śliczniutkie i całkiem smakowite posłanko. Wprawdzie Tata powiedział, że jak je rozwalę to więcej nie dostanę, a Mama, że jak zobaczy na nim ślady zębów to mi nogi z kupra powyrywa, ale nie ma się nimi co przejmować. W końcu Tata często mówi, że już mi nic nie kupi- a kupuje, a Mama wyrywa mi te nogi już od jakiegoś czasu, a nadal je mam. W związku z tym stopniowo, acz systematycznie zabieram się za rozmnażanie posłanka.

golden retriever głupia mina

Mój tatuś miał ostatnio swoje święto i dało mi to kolejne aspekty do rozważania w sprawie świąt. Nie będę Wam przedstawiać całego toku mego goldeniego rozumowania, aczkolwiek wniosek jest wart przedstawienia. Mianowicie, ponieważ Tatusiowie różnią się od reszty spotykanych bezsierściowców, tak samo ich święta są wyróżnione. A różnica jest taka, że zupełnie inaczej niż w przypadku normalnych świąt- rodzice sobie gdzieś poszli, a ja zostałam w domu. Nie dość, że sama, to jeszcze kazali mi tego domu pilnować i być grzeczną… To już za wiele, jak na mój złoty kuper. Postanowiłam się na nich obrazić i iść spać.

Nie było ich bardzo długo, więc zdążyłam się wyspać. Zdążyłam też zapomnieć o mojej obrazie i jak wrócili to przywitałam ich serdecznie.
Na szczęście oni pamiętali (choć nie wiem skąd wiedzieli, bo obraziłam się na nich jak już byłam samotna) i ograniczyli się do małego mizianka, szybkiego siusiu na dworze (mojego oczywiście, choć jak mniemam tacie też się chciało, bo po powrocie pogonił do ludzkiego kibelka) i szybkiego zaśnięcia bez zbytnich głasków. I dobrze, że tak zrobili, bo inaczej miałabym sobie za złe, że zapomniałam o fochu. Mimo iż wyspałam się w trakcie ich niebytu– obudziłam się jakaś taka zdezorientowana. Chciało mi się pić i nie było mi całkiem dobrze. I wydaje mi się, że pachniało mi z pyszczka prawie tak, jak rodzicom po powrocie. Zastanawiałam się czemu, skoro nie jadłam, ani nie piłam tego, co oni. Wskoczyłam na ich legowisko, żeby zapytać czemu tak jest, ale gdy ich zobaczyłam, to stwierdziłam, że chyba czują się znacznie gorzej niż ja i należy poczekać z pytaniami do jutra. Lub do zatygodnia, lub jeszcze dalej…

golden retriever też głupia mina

Kiedy w końcu wstali- stwierdzili, że trzeba mi to wynagrodzić. Spakowaliśmy plecak taty i pomaszerowaliśmy na spacer. Gdy dotarliśmy na miejsce spaceru, rodzice rozłożyli koc na trawie i miskę z wodą dla mnie obok trawy i powiedzieli, że mogę hasać do woli. Tak też zrobiłam. Byliśmy tam o wiele dłużej niż długo i trzeba przyznać, że pierwszy raz prawie znudziło mi się hasanie. Podeszłam więc do koca, żeby pobawić się z rodzicami i zauważyłam, że mama śpi, a tacie do śpienia niewiele brakuje. I pewnie byłby zasnął, ale wiedział, że musi na mnie zerkać, bo jestem jeszcze za mała, albo już za duża, aby mnie zostawić samą. Postanowiłam być dobrym dzieckiem i poszłam hasać dalej. Gdy w końcu wróciliśmy do domku byłam tak zmęczona, że położyłam się na własnym posłanku i bez podgryzania go zasnęłam…

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść