Po kolejnej długiej przerwie

Co prawda tata pracy nie rzucił, ale na szczęście znalazł trochę czasu i zrobił to, co musiało być zrobione. Dzięki temu mój pamiętniczek znów bardziej działa, niż nie działa, choć jeszcze nie działa wszystko. Trochę się zakręciłam, ale chyba kumacie (lub szczekacie) o co mi chodzi… Wybaczcie, ale tym razem nawet nie będę próbować tłumaczyć Wam, co też się spsuło. Wprawdzie tata tłumaczył to mamie (z trzy razy), potem mama próbowała tłumaczyć to mi, a po niepowodzeniu tego przedsięwzięcia za tłumaczenia wziął się również ojciec, ale nie wiele to pomogło. Nadal nic z tego nie rozumiem. Jedynym pocieszeniem w całej tej sytuacji jest fakt, że Krewetka również nic nie rozumie, co oznacza, że nie tylko ja jestem głupiutka, więc nie mam się czego wstydzić.

W zasadzie to mam się czego wstydzić, ale to nie jest związane ani z moim pamiętniczkiem, ani z krewetką. Wstydzę się tak bardzo, że aż nie przyznam się, co takiego zrobiłam. Nadmienię tylko, że w tą niedzielę byłam w domu bardzo długo sama (bo rodzice musieli wyjechać, a nie mieli mnie z kim zostawić, bo wyjechali również wszyscy, u których przebywam pod nieobecność rodziców), a kibelek był bardzo, bardzo, bardzo dalej niż daleko, za oknem… Rodzice nie byli jednak źli, nawet współczuli mi, że musiałam zrobić, co zrobiłam. Ale mi i tak było głupio. Choć, jak tak teraz sobie o tym myślę, to wcale nie powinno. Bo widzicie- krewetka nie przejmuje się pójściem do toalety (jest trochę usprawiedliwiona, bo wcale nie chodzi, nigdzie…), tylko robi w majty, a mama te majty ciągle wymienia. Może następnym razem, gdy rodzice będą mnie zostawiać samą, to pomyślą i mi też założą majty? Choć z drugiej strony, to chyba nie chcę- jakieś to takie niehigieniczne… No i nie chciałabym, żeby mi mama pod ogon zaglądała

Z ostatnich wydarzeń:

1. Tata stwierdził, że jestem bardzo niegrzeczna na dworze i postanowił się wziąć za naukę. Efekt? Tata nauczył się, że jak mam się go słuchać, to musi mieć przy sobie przysmaczki.

2. Mama stwierdziła, że przedpokój jest brzydki i potrzebny remont. Efekt? Tata miał jeszcze mniej czasu dla siebie, bo ten remont musiał zrobić, a ja teraz jestem szczęśliwa, bo znów mam dużą, czystą powierzchnię ściany do przyozdabiania pospacernym błotkiem.

3. W tym miesiącu mamy powtórkę z historii. Wraca komunia. W naszej rodzinie okazało się, że są aż trzy komunistki, w związku z czym rodzice wyjeżdżali (stąd mój wstydliwy przypadek), a krewetka dostała mniej ubranek niż zazwyczaj

4. Wczoraj tata rozpoczął drugie ćwierćwiecze życia, dzięki czemu odwiedziło nas mnóstwo miziających mnie i krewetkę bezsierściowców, a tacie bliżej do wieczności niż dzień wcześniej.

5. Krewetka zaczęła jeść. A ja zaczęłam jeść nie tylko swoje i rodzicowe, ale teraz również i krewetkowe jedzenie. Jest całkiem dobre, choć konsystencja na pierwszy rzut uszu nie zachęca do szamania. A jak jesteśmy przy krewetce, to trzeba jeszcze nadmienić, że wyrywa mi coraz więcej futra. Nie wiem często skąd i jak dosięga mnie jej macka, coraz bardziej sprawna i szybka…

Więcej ważnych wydarzeń nie pamiętam, więc będę kończyć. Mam nadzieję, że nie obraziliście się na mnie, za tak długie problemy techniczne i nadal będziecie mnie często odwiedzać. Zatem do poszczekania!



Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść