Golden Retriever i brak głębi

Zostałam rozmnożona. Rodzice chwycili nasz (on jest mój, ale oni tego nie wiedzą… jeszcze) komputer i siedzieli, siedzieli, leżeli, stali, siedzieli i siedzieli. Po tym krótkim (prawie jednodniowym) okresie czasu wyszli, wrócili, potem wyszli i wrócili i przynieśli… kartki! A na kartkach… Golden Retriever! (to ja, jakbyście nie wiedzieli).

Były tam też inne mało znaczące zdjęcia, takie jak zdjęcia moich rodziców, wujków i innych takich, ale moich było więcej. Moich było tyle, ile mam łapek, a reszty tyle, ile podłoga była w stanie pomieścić po rozsypaniu. Ale podłoga jak wiadomo nie ma łapek, więc mnie było więcej- prosta matematyka. Tata mówi, że jest to kobieca matematyka (takie pojęcie). Nie wiem o co mu chodzi, bo moja mama zawsze dobrze wie, ile ma pieniążków, bo w sklepie potrafi wydać wszystkie do ostatniego. Więc chyba wie, ile ich ma, nie? Tata mówi, że to jest z kolei kobieca LOGIKA.

Golden Retriever na trawie z piłką

Wracamy do zdjęć- moje były także większe niż inne i były też za szybką i są piękne.

Mama rzekła, że powieszą mnie z tatą na ścianie. O kurzy niemyty dziób! Wolę jednak mieć podłogę pod butami- tam są wszystkie zabawki. No i aby mnie powiesić, musieliby mnie jakoś przyczepić. Jestem uczulona na liny, a nie lubię, jak przekłuwa mi się ciało (poza tym nie chce mi się iść do weterynarza na taki zastrzyk). No i sumarum summa… rumsu… no i ogólnie szczekając- nie spodobał mi się ten pomysł.

Oczywiście okazało się, że rodzice nie chceili mi zrobić krzywdy, tylko mojemu zdjęciu (co także jest niewybaczalne). Zawisnę nad łóżkiem. Nie mam teraz i tutaj cyfrowej kopii zdjęcia moich zdjęć, więc się nie pochwalę, jak będę wyglądać. Myślę jednak, że temu wszystkiemu- zdjęciom, wieszaniu, portretom w ramkach… brakuje głębi!

Szczeknij do mnie!

Imię (*)
Adres e-mail (nie będzie widoczny) (*)
URL
Treść