Archive for wrzesień, 2011

1
wrz

Przewrotny los

   Posted by: Nala    in Hauchiwum

Dziś będę szczekać do Was z wielkim uśmiechem na mordce. Mam więc nadzieję, że nie wpłynie to no rozumienie mej mowy i zrozumiecie wszystko, co chcę przekazać. Chociaż w sumie to postaram się ograniczyć do merdania ogonem, a uśmiech opanuję jakoś.

Upst… jak macham ogonem to ciężej równowagę na krześle utrzymać. Ale spoko- podeprę się uszami!

No- już jest ok. Możemy zaczynać!

W moim domu zapanowała wielka radość! Jest mi teraz super cudownie- jestem wymiziana, dopieszczona i dogłaskana. I nawet z Krewetką mogę znów spać. A to wszystko dlatego, że ludzka część mojego stada jest chora. Zazwyczaj jak rodzice byli chorzy to nie było miło, bo na spacerki nie chodziliśmy i jakoś tak ogólnie na nic sił nie mieli. Tym razem jednak są chorzy tak inaczej niż zwykle. Tylko kaszlą i kichają i gubią jakieś zwierzątka z nosa, a oprócz tego to wyglądają całkiem dziarsko. Mama trzyma się najlepiej. Krewetka trochę gorzej, dzięki czemu często mnie przytula, ale już nie ma sił na targanie mnie za uszy i ogon (za co jestem wdzięczna tej chorobie). Najgorzej ma się tatuś. Lekarz powiedział mu, że coś tam w szyi mu się ostro zapaliło, w związku z czym tatuś połyka mnóstwo lekarstw i nie może głośno szczekać (co też jest dla mnie pozytywne, bo nie krzyczy na mnie, gdy coś zbroję). W sumie to nie rozumiem, czemu nie zgasił tego pożaru– wiadomo przecież, że ogień jest niebezpieczny. Ale póki nie może krzyczeć, nie zamierzam mu podsuwać dobrych pomysłów.
Dzięki pożarowi tatuś nie chodzi do pracy. Ogólnie raczej nikt nie rusza się z domu. Ja jestem wyprowadzana tylko na siusiu i to grubsze, ale nie przeszkadza mi to zupełnie, bo WSZYSCY W KOŃCU MAJĄ DLA MNIE CZAS! I jestem z tego powodu przeszczęśliwa! Wybaczę im nawet, że od zeszłego tygodnia muszę jeździć w bagażniku!

A co do bagażnika właśnie- muszę Wam wyjaśnić. Otóż- nasz czerwony potwór, który stał się ciemny, zaczął strasznie rodziców denerwować. W związku w tym postanowili poszukać sobie nowego. I znaleźli. Nowy potwór jest duży, wygodny i zupełnie nieusierściony. I właśnie z powodu braku sierści na kanapie, rodzice orzekli, że odtąd będę podróżować w bagażniku. Początkowo byłam zła i bałam się tam wejść. Jednak już podczas pierwszej jazdy odkryłam, że jest tam wygodniej niż na kanapie, a rodziców i tak cały czas widzę, bo składają dla mnie taką roletkę, która oddziela bagażnik od reszty czerwonego potwora, który stał się ciemny, a potem został zamieniony na srebrny… Jedynie jak pomyślę, że przebywam właśnie w kuprze potwora, to robi mi się jakoś nieswojo… Staram się więc o tym nie myśleć.

Widzę właśnie, że powstał mały problem z nazewnictwem naszego nowego przyjaciela. Uznajmy zatem, że w celach ułatwienia nam wszystkim- „czerwony potwór, który stał się ciemny, a potem został zamieniony na srebrny”, będzie od dziś nazywany „dużym, srebrnym potworzyskiem”.

Na tym kończę i idę się miziać z rodzicami. Bo Krewetka śpi, ale znając życie- już niedługo to potrwa!

P.S. Właśnie się obudziła 😉

Strona 2 z 212